30.07.2025 Phnom Penh
Cały dzień zwiedzamy miasto, głównie z buta i raz korzystając z tuk-tuka. Bardzo nam się podoba, taka krzyżówka francuskiej tradycji z amerykańską nowoczesnością. Sporo się tu buduje zarówno aluminiowych wieżowców, jak i typowych osiedli developerskich.
Oglądamy:
1. Budynek Muzeum Narodowego wybudowany w lokalnym stylu
2. Kompleks Pałacu Królewskiego z salą tronową oraz Srebrna Pagoda, w której znajduje się posag Szmaragdowego Buddy – wjazd 10 usd
3. Pomnik Przyjaźni Kambodżańsko-Wietnamskiej
4. Pomnik Norodoma Sikhanouka – to taki lokalny Kaczyński i JPII w jednym
5. Monument Niepodległości
6. Tuol Sleng Genocide Museum – dawne więzienie S21 – przerażający przykład ludzkiego okrucieństwa z 4 żywymi przykładami w postaci wciąż żyjących byłych więźniów, którzy obecnie sprzedają na miejscu swoje książki z opisami przeżyć. Od niedawna jest to obiekt z listy unesco. Wjazd 5 usd adult, 3 usd child.
7. Bazar Toul Tom Poung
8. Stanowisko odjazdów autobusów do Wietnamu, gdzie kupujemy bilet na jutro na 11.30 za 20 usd. Autobusów jest do wyboru z 50. Nasz ma jechać tak 6 – 7h.
9. Wat Phnom – leżący na wzgórzu, od którego wzięło nazwę miasto. Wjazd 1 usd
10. Rose street – ulica czerwonych latarni przy porcie
11. Riverside – piękna promenada z klimatami żywcem wyjętymi z USA
Resztę wieczoru spędzamy na dachu naszego hotelu korzystając z uroków knajpy z basenem.
Spotykamy Polaków z Łańcuta, którzy podróżują z 3 dzieci i lecieli z Wiednia do Singapuru tym samym samolotem co my. Też potem jadą do Wietnamu, więc nadzieja jest że się za 2 dni spotkamy. Jacyś pijani Jankesi strasznie rozrabiają. Idziem do pokoju. Jutro Wietnam.
Nie udało mi się przekonać reszty genekteam do zdobywania najwyższego szczytu kraju, o nazwie Aural mającego jakieś 1815m npm, a szczyt był w zasięgu naszych możliwości. Jest sporo opisów z wejścia, co prawda nie po polsku, ale wiarygodne. Jedzie się 115 km od stolicy zwykłym autem, śpi w guesthausie, tu ogarnia lokalsa, co podwiezie motorkiem w górę kilka lub kilkanaście km w zależności od stanu drogi, a następnie już z buta idzie się wyraźną ścieżką na szczyt jakieś kilkanaście km i 1500 m w górę, po drodze mając miejsce do spania w postaci platformy na namioty i podobno drewnianej chaty i co stromsze fragmenty szlaku zabezpieczone liną. Szczyt jest wyraźnie oznakowany. Można to ogarnąć w 1 dzień w około 14 – 15h , można rozłożyć na 2 dni. Nie potrzeba permitu, a i przewodnik z motorkiem nie jest obowiązkowy. Gdyby Pola miała 6 lat, to byśmy weszli, ale ze ma 16 lat to nie wejdziemy, bo i my jesteśmy też te 10 lat starsi i też wiemy o tym że czasu mało, a tematów dużo i tym razem góry przegrały z Sajgonem. Dziś znów nie padało. Lampa cały dzień. A tu panie tsunami nadciąga z Kamczatki.