29.07.2025 Siem Reap – Phnom Penh
Dzień był przeznaczony na przedostanie się z jednego miasta do drugiego i tak tez się stało. Z jednego hotelu wyszliśmy o 10, w drugim hotelu 300 km dalej zameldowaliśmy się po 18. Z hotelu zabrał nas busik na stanowisko odjazdu autobusu , gdzieś z 10 km od centrum miasta przy wylotówce. Autobus pustawy, jedzie wolno , często się zatrzymuje i średnia mu wychodzi tak ciut poniżej 50 km/h. No stolica wypas. Wieżowce, plac budowy, fajne mosty, knajpy normalne , przyzwoicie ubrani ludzie. Inny kraj. Mieszka tu ze 2,5 mln osób spośród 17 mln które mieszkają w kraju. Wojna podobno się skończyła i dobrze. Jak już wcześniej pisałem omijamy to jedno unesco lezące tak mniej więcej w połowie drogi i ze 30 km dalej na N. Można to było zrobić tak: wysiąść w Kampong Tram, tu wziąć tuktuka obejrzeć unesco , po 3 – 4h wrócić i jechać dalej. Unesca i KGS mogą być moimi kamieniami milowymi, ale nie mogą być celem same w sobie przesłaniając sobą inne fajne miejsca. Waham się wciąż nad najwyższym szczytem Kambodży, bo wiem ze jest w moim zasięgu i nie znam nikogo z Polski, kto by tam był, ale Ania i Pola myślami są już w Mekongowni Sajgonowskiej, wiec pewnie jutro skapituluje. Dziś pierwszy raz nie padało od Borneo, wiec idzie ku dobremu i może ten górski plan zrealizuje, ale to będzie wiadome jutro. Jedno jest pewne, musimy wypożyczyć 4x4. Jutro jednak najpierw zwiedzamy Phnom Penh. Jest tu unesco, wpis z tego roku. Tez się waham czy chce to oglądać i pokazywać Poli, czy nie. Wiem, ze historie i politykę najlepiej zrozumieć na miejscu, ale sam Auschwitz nie widziałem i nie zamierzam…. , a Auschwitz nie wzięło się znikąd, nie spadło z nieba. Ludzie ludziom zgotowali ten los… i nie można być obojętnym, wiec jak żyć panie premierze?