26.07.2025 4000 islands – Preah Vihear
Spało się dobrze, choć oczywiście znów w nocy nie było prądu i klima nie działała. Na miejsce dotarliśmy w 6h najpierw lodka , potem vanem 20 km do granicy , przez granice z buta, potem kolejnym tym razem prywatnym vanem 60 km do Stung Treng po 10 usd od łba i dalej kolektywnym vanem 140 km do Preah Vihear po 13 usd od łba. Na granicy spoko, najpierw płaci się 50.000 kipów za opuszczenie Laosu , potem wypełnia się 2 karteczki, płaci 30 usd za wizę i jest się w Kambodży. W Kambodży dolar i riel są w równoległym obiegu po stałym kursie 4000 riel to 1 usd. Piwo lokalne kosztuje 1 – 1,5 usd i trafia się z rzadka, benzyna niecałego 1 usd, ceny są nieco wyższe niż w Laosie. Kraj robi wrażenie wyludnionego, po ulicach praktycznie nic nie jeździ, a jak jeździ to albo motor a na nim 3 – 4 osoby, albo jakiś dziwny traktorek, albo wypasione japońskie auto albo stary ruski tir. Drogi póki co są asfaltowe i dobrej jakości. Znajdujemy wypasiony nocleg za 25 usd – jeden z lepszych na tym wyjeździe. Pogoda znośna. Pada tak co godzinę ok. 10 minut porządnego showeru. W mieście nie ma nic poza kambodżańską bieda. Domy parterowe z blachy falistej. Wysokie porządne budynki, to albo banki, albo obiekty rządowe. Spokój odnośnie wojny przy granicy z Tajlandia cisza, ale do unescowego watu przy granicy dojazd oczywiście nierealny. Na jutro mamy w planie Koh Ker, czyli unescowe preAngkor z superpiramidą schodkowa i dojazd do Siem Reap. Łącznie jakieś 160 km. Dziś imprezujemy bo są Ani imieniny. Jakieś strasznie dziwne jedzenia zamówiliśmy. Kuchnia tu bliższa jest Indii niż Wietnamu. Je się żaby i kozy oraz trawę cytrynowa. Bardzo dobra jest za to kawa za 1 usd. Trafia się laobier za 10.000 – ok.