25.07.2025 Champasak – 4000 islands
Tuk-tuk zabiera nas i jeszcze dwóch innych turystów do promu. Prom przewozi nas na druga stronę Mekongu. Tu z półtorej godziny czekamy na transport. Wreszcie trafia się ruska Gazela, czyli jednak jakaś wymiana handlowa z ojczyzna komunizmu jest. Potem prom na jedna z dwóch głównych wysp tego zbiorowiska wysp na Mekongu zwanego 4000 islands. Te wyspy są ze sobą połączone mostem z końca XIXw. Dzieło francuskich inżynierów. Minęło tak 4,5h od startu. Tu tez pustawo, choć miejsce jest bardzo turystyczne, ale nie w wakacje, gdzie jest środek pory deszczowej. Trafia się jakiś koles. Oferuje bungalow full wypas za 400 ok. bierzemy. Ogarnia nam również jutro transport do granicy z Kambodżą za 150 od os. Ok tez bierzemy. Można rower wypożyczyć za 4zl za dzień, ale wolimy z buta, bo łatwiej schronić się przed lejwoda i w razie czego wrócimy tuk-tukiem. Walka robimy parogodzinnego nad fallsa, z ziplinem i fajnymi mostkami, na druga wyspę, delfinów nie ma. Popłynęły w dol rzeki i od paru lat nikt ich tu nie widział. Klimacik jako taki został , takiego Mekongu w ulewnym deszczu. Godzinę leje, godzinę nie leje i tak w kolko. Jutro Kambodża, a tu wojna z Tajlandia. Już wiem, ze tego unesca o które się bija nie zobaczę, a czy nas wpuszcza i wypuszcza dowiemy się częściowo jutro.