10.02.2025 Shenzhen - Hongkong
Na jedną z około 5 granic podjechaliśmy metrem. Terminal olbrzymi. Przejście bez kłopotu.
Chiny wybijają nam wyjazd, a po stronie Hongkongu dostajemy karteczki. Z ostatniego pobytu 14 lat temu pozostało mi 16 dolarów, może starczy na metro. Niestety nie, bo bilet kosztuje 45 hkd czyli ok. 25 zł. Kurs miedzy juanem a dolarem hongkongu jest w miarę stały i wynosi tak 1:1. Wymieniam dolary amerykańskie po kursie 7,25 trochę mało ale cóż robić.
Normalnie jest tak 7,75. Metro dla odmiany Hyunday Rotem. Hongkong ma nadal sporo pozostałości angielskich. Ruch jest w drugą stronę, angielskie są taksówki autobusy ba nawet piętrowe tramwaje. Każdy mówi tu po angielsku. Płaci się raczej gotówką lub kartą nie kodem qr. Piwka z całego świata tak po 5 - 15 w zależności na jaką promocję się trafi. Sklepy 7/11. No i domena internetowa jest .hk czyli net nie jest blokowany i nie trzeba vpn. Wreszcie jest kontakt ze światem bo te vpny co mieliśmy nie działały. Nocleg mamy w samym centrum jakąś klitę na 15 piętrze.
Zostawiamy garby i kurtki bo wreszcie jest ciepło tak 20 i idziemy w teren. Wokół niesamowita liczba wieżowców - jest tu ich najwięcej na świecie. Hongkong składa się z kilku części: półwyspu oraz wysp. Płyniemy na jedną z nich. Prom stary angielski płynie tak co 10 min i kosztuje 5. Wrzuca się monetę do automatu i dostaje żeton którym otwiera się bramkę. Na wyspie jest najbardziej znany szczyt Hongkongu Victoria's Peak 552 , choć nie najwyższy. Najwyższym jest leżący na półwyspie Tai Mo Shan o wysokości 957 m npm.
Straszliwe tłumy w kolejce do tramwaju skutecznie nas odstraszają. idziemy po promenadzie, potem w prom i abarot na półwysep do alei gwiazd z kulminacją w postaci pomnika Brusljego najbardziej chyba znanego obywatela Hongkongu , drugi to Jackie Chan. Potem snujemy się po ulicznych targach wchłaniając atmosferę miasta 8 mln i do hotelu. Padamy. Jutro Makau.