08.02.2025 Wuyishanbei - Xiamen
Klima grzała dobrze, na zewnątrz było -5, u nas poczatkowo +12 ale szybko wzrosło. Rano bolały nas nogi po tych górach i ledwo się zwlekliśmy. Przekąsiliśmy jakieś chińskie cuda w lokajskiej knajpie np. schabowy w zupie. Jakaś pani nagoniła nam taxi do wschodniego wejścia do Parku Narodowego Wuyishan. Tu kupiliśmy bilety na autobusowy hopon hopoff po parku za 70. Jest w sumie z 10 przystanków. Wysiedliśmy na punkcie startowym raftingu. Koszt 130. Płynie się 2h na tratwie z żywicy epoksydowej imitującej bambus. 8 pasażerów siedzi na fotelach z prawdziwego bambusa. 2 popychaczy kijem steruje odpychając się od dna albo kamieni. Wokół las trochę tropikalny, trochę byle jaki. Brzeg wysoki od czasu do czasu skały i bystrza, jeden mostek. W sumie takie sobie. Potem jeszcze odwiedzamy pola herbaciane. W taxi i na dworzec. Taxi wychodzi tak 3 za km, czyli tanio. Oczywiście kierowca woli płatność qr ale cash tez przyjmuje nawet reszty ma. W pociąg i do Xiamen. 500 km w niecałe 3h. Po drodze mijamy kilka unesec, których obejrzeć nie damy rady czyli Danxia, Fujian Tulou i Quanzhou. Kupiliśmy już za 230 bilet na jutro do Shenzhen, czyli miasta w którym lądowaliśmy kilka dni temu. Jutro Xiamen i unescowa wyspa Kulangsu.