Dzisiaj spało nam się dobrze bez żadnych zakłóceń. W planach mieliśmy wejść na najwyższy szczyt Arabii. Z Abhy było ok. 110km do punktu w którym zostawiliśmy samochód i dalej szliśmy o własnych nogach. Na szczyt mieliśmy 1200m z czego 300m przewyższenia. Idzie się na rympał po kamieniach. Trzeba uważać na ostre krzewy coś w rodzaju naszych ostów nas trochę pocharatały. Na początku jest dość stromo( wchodzi się na przełęcz), a później przy końcówce się spłaszcza( idzie się grzbietem, obchodzi się górę i widać wtedy docelowy szczyt). Weszliśmy na szczyt w niecałą godzinę. Na górze nie ma żadnego słupka, ale jest usypana górka z kamyków. Spędziliśmy na szczycie 30m zrobiliśmy pamiątkowe fotki i trochę odpoczęliśmy. Schodziliśmy ok.30- 40 minut. Prawdopodobnie jesteśmy pierwszymi Polakami, którzy weszli świadomie na najwyższy szczyt Arabii Saudyjskiej w zimę. Pojechaliśmy do Najran w którym poszliśmy spać. W hotelu spotkaliśmy przemiłą Japonkę, która podróżowała samotnie po Arabii bez samochodu przez 2 tygodnie. Powymienialiśmy się wirusami i poszliśmy spać.