Niestety hotel miał miał jedną wadę w nocy pogryzły nas komary, więc nie pospaliśmy za długo. Na śniadanie zjedliśmy ryż z wczorajszego obiadu, ale nie mieliśmy gdzie go podgrzać, bo była kuchenka, ale nie było garnków, więc ugrzaliśmy go przez czajnik. Po zjedzeniu wyszliśmy z hotelu i pojechaliśmy do wioski piernikowej , w której normalnie mieszkali ludzie. Była ono pięknie położona na zboczu góry. Po zwiedzaniu pojechaliśmy na jeden z najwyższych szczytów arabii. Wjeżdża się tam prawie na szczyt samochodem. Droga tam jest łatwa tylko jest trochę serpentyn. Gdy wyszli z samochodu,bo droga już się skończyła zostało nam tylko do przejścia jakieś 300m. Na szczycie znajdowała się antena i nie ma żadnego znaku informującego o szczycie.Gdy spytaliśmy się lokalsa czy to jest najwyższy punkt powiedział że tak, więc uznaliśmy, że to ten.Po zrobieniu pamiątkowych zdjęć na szczycie wróciliśmy do samochodu i pojechaliśmy do Abha w której poszliśmy spać.