Wstaliśmy tak jak mieliśmy o 7: 30 i szybko się zebraliśmy, bo mieliśmy wycieczkę do Petry o 10: 30. Okazało się, że teraz jak byliśmy jedzie się autobusem z winter park, a nie zostawia się samochód przy bramie. Jak tam dojechaliśmy byliśmy o 8: 30,więc jeszcze nam zostało dużo czasu. Zjedliśmy śniadanie i poszliśmy do poczekalni na autobus spytać się czy można by było przełożyć wycieczkę na wcześniejszą godzinę. Okazało się, że mało ludzi teraz zwiedza, więc mamy o 9: 30. Zwiedza się tak, że jest 5 przystanków i autobusy wyrzucają cię i ty zwiedzasz, a następne autobusy przyjeżdżają co 10 minut i jedzie się do następnych przystanków. Na każdym punkcie na początku opowiada ci po krótce przewodnik, a później oglądasz wykute w skałach grobowce. Niestety są wyznaczone małe strefy po których można się poruszać. Jak ktoś widział Petre w Jordanii to to było nieporównywalnie gorsze. Było to po pierwsze bardzo małe. Gdy ją zwiedziliśmy pojechaliśmy 350 km do medyny. Tam na szczęście nie było problemu z hotelem i poszliśmy zwiedzać. Udało nam się przemknąć w czasie nabożeństwa kiedy było spokojnie ponad 250tys. Weszliśmy do środka! Byli tam ludzie z całego świata. Tym miłym akcentem zakończyliśmy dzień i poszliśmy spać.