Po jordanpassowych kamieniach

29.12.2022 Jerash – Irbid
Zahaczyliśmy o 4 obiekty objęte Jordan Pass:
Geraza – to wiadome, cudo porównywalne do Efezu, pięknie zachowane starożytne miasto zniszczone przez trzęsienie ziemi w VIw. Czemu nie jest wpisane na Unesco nie wiem. Powinno być. Sporo ludzi. Byliśmy tu 9 lat temu. Foty z tamtego okresu bardzo fajnie korespondują z fotami zrobionymi teraz, szczególnie w przypadku Poli, która pozuje dokładnie w tych samych miejscach. Ciekawych zapraszam do naszej relacji z 2013r.
Ajlun – to zamek na wielkiej górze zbudowany przez Arabów z armii Saladyna w XII w. w miejscu byłego klasztoru. Wygląda na zamek krzyżowców, ale zamkiem krzyżowców nie jest. Zniszczony został przez Mongołów w XIII w. Bardzo fajne stad widoki. Ciekawostką jest kolejka gondolowa, co wwozi turystów na tą górę mającą coś koło 1150 m npm
Pella – to z kolei stanowisko archeologiczne sięgające historią aż do 8000 r pne. Przez parę tysięcy lat coś tu się działo, aż przyszło trzęsienie ziemi w VIII w ne i miasto padło. Ruinki dość skromne, ot kupa kamieni i parę kolumn
Umm Qais – to z kolei miasteczko znane kiedyś jako Gedara i wchodzące w skład Dekapolis podobnie jak Petra, Geraza czy Pella. Widoki stad są rozlegle widać wzgórza Golan, Syrię i Liban. Ruinki są dość dobrze zachowane i pochodzą głownie z II i III w pne. Jest szeroka ulica z kolumnami, jest teatr, jest system podziemnych akweduktów, są dla kontrastu stuletnie domy z czasów otomańskich. Miasto upadło oczywiście po trzęsieniu ziemi. Ciekawostka jest to, że kończy się tu szlak jordański, czyli taki główny pieszy szlak kraju zaczynający się w Akabie, który w ok. 4 tygodnie można przejść z buta.
Jesteśmy blisko Syrii, więc w okolicy pełno jest uchodźców zarówno z tego kraju jak i z Palestyny. Miasteczka i wsie robią wrażenie przeludnionych. Uchodźców w Jordanii jest ok. 2 mln, co stanowi ok. 25% populacji tego kraju.
Nasza meta na dziś to Irbid – drugie co do wielkości miasto Jordanii. Mamy tu hotel za 30 jod ze śniadaniem. Idziemy na kolacje do Mc Donalds i czekamy na danie 40 min. Nie wiemy czemu, ot tak wyszło. Może zbyt trudną potrawę zamówiliśmy… Jako rekompensatę dostajemy 2 kawy w gratisie. A co!!
Jutro jedziemy w okolice As Safawi gdzieś na pustyni w stronę Iraku. Noclegu nie rezerwujemy, coś ogarniemy na miejscu. Dziś było słonce, ale max +12.

Zdjęcia (29)

Komentarze (1)