19.08 Varanasi – Agra
Dzień zaczynamy od spaceru nad Ganges. Idziemy do Złotej świątyni , z tym ze tym razem nie do głównej części w której byliśmy wczoraj tylko to części dziedzińcowej ze schodami prowadzącymi do ghatu znajdującego się nad rzeka. Tu jest działające od kilkuset lat bez przerwy krematorium , w którym znajduje się ze 12 stosów. Wjazd umożliwia przewodnik, który bierze ode mnie 100. Ania i Pola zostają przed , nie chcą tego oglądać. Ciało wnosi się na noszach z dwóch bambusowych kijów, jest owinięte w szaty i niewiele widać. Wsuwane jest na rozgrzany stos i przykrywane drewnem. Trza tak ze 3 razy tyle kg drewna niż wazy ciało . Proces palenia trwa ok. 3-5 h , potem szczątki sa zrzucane do Gangesu. Te niedopalone tez. Kobiety raczej nie uczestniczą w uroczystości. Ceremonie prowadzi najstarszy syn, a jak nie ma syna , to lokalny kapłan. Tak normalnie w ciągu doby ze wszystkich krematoriów do rzeki potrafi trafiać nawet i 15000 szczątków. W tym co ja byłem jest dobry wyciąg i nie czuć zapachów, w innych tego nie ma. Tu raczej pala fachowcy i spopielenie jest całkowite , w innych do rzeki potrafi trafić nadpalona ręka czy noga. Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz… Snujemy się jeszcze trochę po mieście. Jemy śniadanie i trafiamy do biura , w którym kupiliśmy bilety. Tu organizują nam tuk-tuka i podjeżdżamy gdzieś na obrzeza miasta skąd o 17 odjeżdża bus do Delhi z przystankiem w Agrze. Trafia się para Francuzów z Nimes. Syn, który tu od poł roku jest na stażu i mama , która go odwiedziła. Syn gada w hindi i sporo nam pomaga. Bus typu mix siedzenia + lóżka z klima. Te 600 km faktycznie robimy w 12h, ale spać się nie da , bo trzęsie straszliwie. Noc w plecy.
20.08.2022 Agra
Wywalają nas o 5.30 gdzieś na rozwidleniu dróg 20 km od miasta. Tu czyha na nas stado tuk-tukowcow. Na szczęście nasz francuz jest czujny i nas przed ta chmara ratuje. Do miasta pod Taj Mahal dostajemy się za 400. Tu Francuz ogarnia bilety z opcja wejścia poza kolejka. Trza zostawić plecaki w lockersie i już zachodnia brama można dostać się na teren tej atrakcji nr 1 w Indiach. Bilet ja i Ania za 1000 + 200 mauzoleum , Pola za free. Do tego za free dostajemy ochraniacze na buty i wodę. Ochraniacze trzeba założyć wchodząc do mauzoleum, wodę można pic dowoli. Wejść są 3: wschodnie, zachodnie i południowe. Ludzi tłumy mimo ze dopiero 7 rano. Widok powala. Cudeńko. Ma ok. 400 lat. Powstało jako wyraz rozpaczy męża po śmierci zony , która umarła w połogu rodząc 14 dziecko w wieku 38 lat. Szczyt rozwoju kultury Wielkich Mogołów inspirowany Buchara , Samarkanda i Iranem. Zajmuje spory obszar miasta i leży na brzegi rzeki. Architektoniczna doskonałość. Budowany ze 30 lat prze 20000 ludzi. Jego fundator dożył otwarcia mauzoleum i leży tez tu , obok swojej ukochanej zony. Tego nie da się opisać, to trzeba zobaczyć. Unesco oczywiście. Zdążamy wszystko obejrzeć przed wielka ulewa. Bierzemy tuk-tuka i jedziemy do naszego hotelu jakieś 3 km dalej. Oczywiście znów źle zaznaczony, ale tym razem bez problemu udaje nam się go odnaleźć. Jest 10. Kupujemy śniadanie, myjemy się i idziemy spać. Nocleg 1850 , spać będziemy tu 2 noce. Wychodzimy na miasto tak po 15. Krążymy po slumsach tuz obok Taj Mahal. Kontrast niemiłosierny. Tam niesamowite bogactwo, czystość i piękno. Tu smród, syf , krowie gowno. Gruby mur oddziela te 2 światy. W Uttar Pradesh jest dziwny zwyczaj, ze jak w sklepie jest mocny alkohol to nie ma słabego i na odwrót. Tym razem trafiamy na sklep w którym jest tylko piwo. Cena 110 za puszkę 0,5l KingFishera to jedna z bardziej atrakcyjnych w Indiach. Trafiamy na mcDonaldsa. Lody, Hamburgery – no dawno tego nie jedliśmy. Jesteśmy w jakiejś dzielnicy drogich hoteli: Marriott, Hyatt, Radisson. Budują metro łączące ta dzielnice z centrum. Widać ze miasto się rozwija, ale jeszcze lata świetlne przed nim. Jutro tez tu. Cel to Fort Agra – unesco i starówka obok niego. Agra to dawno stolica Indii – zobaczymy co z tego zostało.