09.08.2022 Kathmandu
Spało się pysznie. Zanim się zebraliśmy zrobiła się 13. Dziś mamy w planie dwa unescowe miasta w klimatem podobnym jak w Kathmandu, czyli Patan i Bhaktapur. Do Patan jest ok. 4 km na S, chcemy taryfą za 500 , ale oni mówią 800, to niech się bujają. Trafia się jakiś zbiorowy tuk-tuk co bierze 8 osób siedzących w poprzek jazdy na 2 ławeczkach. Przejazd 25, a to ok. Zatrzymuje się przed samym wejściem. Oczywiście jest tu kontrol. Turysta 1000 , lokals za free. Tego nie lubię, idziemy ze 20 minut na około i wchodzimy od drugiej strony , oczywiście za free, bo tu kontroli nie ma. Kasa za wejście i tak szła by dla rządu , nie dla ludu , więc wierni jesteśmy zasadzie z Petry: pieprzcie rząd, popierajcie Beduinów. Lepiej dogadać się z lokalsem niż płacić kasę govermentowi. Free world for free people. Jest tu skupisko około 30 różnych budowli. Skala mniejsza niż w Kathmandu, ale fajne. Potem bierzemy taxi za 1000 i jedziemy do odległego o ok. 10 km Bhaktapur. To dawno stolica i tu jest do zobaczenia najwięcej. Praktycznie pół miasta. Większość to jednak rekonstrukcja , bo trzęsienie ziemi z 1934 pogrzebało zabytki. Tu obowiązuje 1500 od turysty za chodzenie po ulicach miasta. Tego bardzo nie lubimy. Oczywiście kontrol jest czujna i nie udaje nam się jej pokonać mimo trzech prob w różnych miejscach. Posterunki poustawiane na każdym zaułku. Pola mówi po co płacić za zabytki lepiej kupić szalik z kaszmiru i zjeść dobry obiad. Tak też robimy. Wracamy busem za 40. Potem znow się snujemy po miescie. Nie pada. Kolacja tam gdzie wczoraj. Po 20 w hotelu. Jutro będziemy próbowali dostać się do Bharaptur w sprawie wpisanego na unesco parku narodowego Chitwan, gdzie sa nosorożce, tygrysy i krokodyle. Trekingu po Nepalu nie planujemy. Ja i Ania chętnie, ale Pola ma na góry wywalone….