28.07.2022 Puri
Wreszcie się wyspaliśmy. Śniadanie naprzeciw, potem kąpiele w hotelowym basenie, hotel mamy na wyłączność , pranie wszystkich rzeczy, krótka wycieczka na plażę w celu kilku fot i zamoczenia nóg, plaża Ok, rozmowy ze znajomymi przez whatsup i massaenger, piwko z pobliskiego sklepu - Orisa ma swoją stanową markę nazywa się hunter i kosztuje 100. Jest do nabycia tylko tu – tak przynajmniej na opakowce pisze, uzupełnienie geobloga, golenie brody, itp. Na miasto wyszliśmy jak się ściemniło i od razu poszliśmy do fryzjera. Fachowiec jakich mało, za 200 mnie opędzlował tak że czuje się na 10 lat mniej. Co ładniejsze panie się za mną oglądają…. ale Ania czujna ). Kolacja przy stoliku nad basenem , no kompletnie inne Indie. Nie padało, było 31, odczuwalne 39.
29.07.2022 Puri – Satapala – Puri
Dziś w planie była wycieczka nad jeziorko, jedno z większych w Indiach, gdzie są miliony ptaków i delfiny krótkogłowe. Jest tam 50 km , przejazd zajmuje nam 3h , w tym 1,5h czekanie w busie na jego start. Koszt 60 od os. Koszt łajby 1800 za 3h. podróż składa się z dwóch etapów, najpierw w sprawie delfina , coś tam nawet widać , ale foty zrobić się nie da, bo wynurzają się na bardzo krótko. Oprócz naszej łodzi na jeziorze jest jeszcze ze 30 łodzi, więc trochę ruchu jest. Nasza łódź płynie tak ze 6 knotów, silnik typu wietierok ze sterem w komplecie. Myślę że rejestrowana jest na 8 – 10 osób, środek pokładu pod dachem , więc przed lampą ochrona jest. Drugi etap podróży to rejs do plaży nad zatoką. Jest tu cypel , coś na kształt mierzei , po jednej stronie nasze jezioro , po drugiej , jakieś 300 m dalej zatoka bengalska. Klimat solidny, wioska rybacka, sprzedają kokosy po 70 cięte maczetą, jakiś koleś z lokalnej mafii daje mi za free piwko, musze tylko z nim fotę se strzelić, wszyscy się cieszą, no klimacik jest. Jak wracam do łodzi , to szef knajpy proponuje nam owoce morza, ale ja wolę owoce browaru po 250 trochę drogo ale ok, może być , bo zimne z lodówy chłodzonej PV, o to lubię. Chłodzenie słońcem, da się tak zrobić , to nic trudnego. Carnot na to wpadł ze 200 lat temu, tylko brak mu było technologii, by swój pomysł zrealizować. Z powrotem bierzem tuk-tuka za 700. Po drodze wsiadają i dosiadają się kolejni pasażerowie. W pewnym momencie jedzie nas 13 osób. I dalej jedziemy te 40 km/h. Tu z kolei zasługi pana Diesla, bo on taki cudaczny silnik opracował, co zawsze będzie ciągnął. Jedziemy oczywiście też 1,5h.
Hotel się zapełnił , bo weekend, z 8 pokoi zajętych. Oj jutro basen nie będzie na wyłączność.
Jutro stacjonarnie, coś coraz bardziej chodzi mi po głowie olanie Bangladeszu…. Gdybym był szczep to bym jechał, ale jako nieszczep, trochę boję się kwarantanny , testów i szaleństwa granicznego.