27.07.2022 Bangalore – Bhubaneshwar – Puri
Spało się słabo, bo albo roboty murarskie, albo koleś wystawił przed sklep szczekające pieski. Odlot o czasie, samolot Airbus 320 załadowany tak w połowie. Leci się 1:50 , z godzinę spaliśmy.
W Bhubaneshwar nikt od nas nic nie chciał, lotnisko małe, spokojnie się wychodzi na zewnątrz , tuk-tuk jakieś 5 km do największych atrakcji , czyli kompleksu świątyń pochodzących tak z VII – XIVw. leżących nad jeziorem. Do tej najświętszej i najwyższej bo ponad 50m wstępu innowiercy nie mają, można oglądać za free z tarasu tuż przy murze. Atmosfera kultu , ktoś się modli , ktoś nawraca , ktoś kąpie w jeziorze, ktoś kogoś leczy z nadmaru gotówki w kieszeni. Pogoda słoneczna , jest 33 ale odczuwalna 41 , bo monsun. No jakby ktoś piekarnik otworzył.
Idziem pomału w stronę dworca , na szczęście nie musimy dojść , bo autobus zatrzymuje się dokładnie przy nas. Prywaciarz bierze ilu wejdzie po 80 rupii. Weszło spoko ze 100 osób , a miejsc siedzących było może ze 40. Na szczęście my miejsca mamy. Gdy się wydawało, że już nie ma szans na to, by ktoś wszedł , weszło ze 20 uczennic ze szkoły artystycznej w pięknych mundurkach. Kiedyś po Wawie jeździły przegubowe ikarusy i też mieściły tyle osób ile weszło , ale te nie są przegubowe… Do przejechania jest 50 km , czyli wiadome półtorej godzinki.
Indie tu nieco inne niż w Kerali , bardziej biedne , więcej krów, mniej drzew i kompletnie inny klimat. Turysty nie uświadczysz, choć plaża solidna , duża, piaszczysta. Idziem do domino pizza coś zjeść, odpocząć w klimie i szukać przez net hotelu. Netu nie ma. Z przewodnika wynajduję dzielnicę hotelową. Puri cieszyło się kiedyś kultowym klimatem hippisów i obieżyświatów. Dziś tego już nie ma, choć kilka starych dwustuletnich budynków zostało. Oglądamy z kilka hoteli. Chcemy pokoju z dwoma łóżkami, albo jednym bardzo dużym , klimą , ciepłą wodą i Wi-Fi w pokoju. Budżet mamy 2500 rupii za noc. Po kilku próbach udaje nam się znaleźć coś co spełnia te wymogi. Spać będziemy tu 4 noce. Piwo w sklepie 140 lokalne , 210 import za butle 650 ml. Je się tu głównie thani, czyli taca z 6 miskami, a w nich ryż, frytki z dziwnej panierce, ostra marchewka pomieszana z papryką, świeże ogórek, cebula i marchewka, sos z ciecierzycy i miska główna: czyli ryba, kurczak, owoce morza albo wege. Kosztuje to tak od 80 do 150 w zależności od miski głównej.
Noc zapada koło 18.30. Kupujemy bilety w agencji na pociąg do Kalkuty. Odjazd 31 lipca o 22. Ma jechać 9 h. Bilet 1500 rupii na przedział typu 3AC, czyli trzyosobowa kuszetka z klimą. Jutro dzień odpoczynku. Jutro tez beda foty