24.07.2022 Koczi
Dziś zwiedzamy miasto. Pogoda jest bardzo ładna. Świeci słońce i jest tak +28. Koczi to taka miniaturowa wersja Goa, starsza o jakieś 60 lat, znana z tego że umarł tu Vasco da Gama i przez wiele lat był pochowany w katedrze , a następnie wywieziony do Belem
Portugalczycy, Holendrzy i Anglicy odcisnęli tu swoje piętno. Oczywiście byli też i Żydzi, bo Koczi żyło z handlu. Starsza część miasta to Fort Koczin. Płynie się tam promem, co kosztuje 6 rupii , czyli jakieś 35 groszy. W Forcie jest plaża, fajne nabrzeże, 6 zabytkowych wielkich chińskich sieci, katedra, bazylika z czasów portugalskich, cmentarz holenderski, muzeum portugalskie, fajne uliczki i klimacik. Jeszcze bardziej klimatycznie jest w odległej o jakieś 3 km dzielnicy żydowskiej. Tu staróweczka jest naprawdę urokliwa, choć składa się tylko z dwóch uliczek. Na końcu jednej jest synagoga, do której można wejść i pozwiedzać , wjazd chyba 60 rupii, na początku drugiej superknajpa z widokiem na morze i piwkiem po 330 rupii.
Wracamy pod wieczór do hotelu i idziemy spać. Jutro Alapudża.
Kłopoty Poli mijają, widać modły do Anaszpana zostały wysłuchane, a brzmiały tak: „dobry Jeżu Anaszpanie daj dziś Poli twarde sranie”.
Kupujemy też bilety samolotowe AirAsia na noc z 26 na 27 lipca za 1080 zł na naszą trójkę. Lecimy do Bhubaneshwar w Orisie z przesiadką w Bangalore.