18.07.2022 Goa
Dziś na śniadanie dali tosty z dżemem i kawe z mlekiem. Dobre i to. Wczoraj zgubiłem n-ty raz czapkę, ale szczęśliwie udało mi się ją w knajpie znaleźć. Jakiś taryfiarz co wracał z kursu do miasta podrzucił nas do dworca za 30 rupii. Tu by jechać do Mangao trza w kasie kupić bilet za 50 na busa elektryka z klimą , co się po drodze nigdzie nie zatrzymuje. 30 km robi w 35 min, czyli da się tu jeździć z normalną prędkością. Z Mangao bierzemy tuktuka za 200 5 km na plażę. Zaczynamy od knajpy i jedzenia i picia. Fullwypas. Ania szaleje. Mohito plus sałatka dymiąca na liściu kapusty z rozgrzanej patery. Ja rybka, a Pola typowo indyjskie spaghetti. Plaża długa na 30 km piaszczysta, ale wąska. Ludzi praktycznie brak, nie da się kąpać bo czerwona flaga i ratownik goni. Można plażować , bo nie pada, jest tak 26 i bez słońca. Warun super. Tak ze 3h dajemy radę. Powrót dosyć szybki czyli bus za 20 do Mangao, bus za 50 do Pangaji i bus za 10 do Merces. Tu do knajpy tej co wczoraj , tym razem głównie zupy i z buta do noclegu. Dziś parasol cały dzień był w plecaku i tak trzymać. Jutro plaże północne i nocna jazda busem do Hampi.