15.07.2022 Bombaj
Wstaliśmy już o 8, by o 9 szukać taxi do Parku Narodowego im. Gandhiego. To 40 km drogi, czyli jedzie się 1,5 – 2h i płaci za taxi 1500 rupii prowadząc taksówkarza gps , bo on oczywiście drogi nie zna. Wjazd 77 rupii. Tu dajemy się skusić na 2h tripa busikiem za 1800 rupii, drogo i nie warto lepiej podjechać te 7 km autobusem. Na końcu parku są jaskinie Kalhari znane z posągów Buddy, wodospadów i super widoków w lesie deszczowym. Wjazd 25 Hindus , 300 nie hindus. Bardzo takiej segregacji nie lubię, ale cóż robić muszę się z tym godzić. Na szczęście Pola za free. Jaskiń jest 113 i jest co robić. Można też obejrzeć samotną świątynię z posągiem Buddy. Są też lwy i tygrysy , ale akurat nieczynne. Poza tym ptaki, jelenie i małpy.
Śniadanie jemy dopiero o 14 w jakiejś lokalnej restauracji w postaci ryżu z warzywami za 150 rupii.
Jakieś 30 km dalej w bok , jest superwypasiona świątynia buddyjska – mająca z 15 lat, jedna z większych w Indiach. Dojazd taxi za 2000 rupii z powrotem i czekaniem na zwiedzanie. Taxi znaleźć nie jest łatwo , bo tu jeżdżą już tylko tuktuki, a dla ich to za daleko. Wreszie udaje się trafić taxi, gdzieś pod hotelem. Wjazd za free. Dziś padało krótko , ale intensywnie. Za to kilka razy. Poza tym pogoda coraz lepsza.
Potem jeszcze zamot z hotelami, bo nigdzie nie chcą nas przyjąć, bo podobno nie mają licencji na obcokrajowców. Licencję ma tylko wypas za 4300 rupii. No cóż bierzemy, trzeba będzie podnieść stawkę dzienną. Znów trafia się McDonalds
Pada mi telefon, bo zżera go jakaś czarna zaraza i coraz mniej ekranu widać, dobrze , że mam jeszcze laptopa.
Jutro Goa.