01.01.2022 Manteigas – Covelas
O 11 opuszczamy kwaterę. Kasa za auto zeszła z karty, czyli nie ma wyjścia trzeba pisać reklamację. Dziś też piękny dzień , tylko trochę mniej słoneczny niż wczoraj. Dziś objazdówka po unescach krajobrazowych. Najpierw dolina rzeki Coa – miejsce znane z petroglifów, których jest tu z kilka tysięcy w około 30 lokalizacjach z czego 3 są udostępnione do zwiedzania z przewodnikiem w grupach kilkuosobowych zapakowanych do jeepów. Dziś oczywiście wszystko jest nieczynne , więc tylko możemy pooglądać krajobrazy z obu brzegów tej pięknej rzeki, która wpada tu do Douro.
Jakieś 80 km dalej na zachód jest miasto Regua, w którym znajduje się pomnik unesco oraz są dwa mosty i kładka na pieszych z których można podziwiać ich piękno. Pomnik jest związany z wpisem dotyczącym winnic ulokowanych w dolinie rzeki Douro. Okolice pełne winnic i bardzo fotogeniczne. Zatrzymuje nas Policja a raczej GNR , czyli coś na kształt policji, jest to typowa procedura sprawdzają prawo jazdy i paszport i puszczają dalej.
Na deser mamy miasteczko Lamego z niesamowitym sanktuarium sprawiającym wrażenie wiszącego w powietrzu. Chcemy tu coś zjeść. Jest pizzeria PIZZA HUT. Widzimy, że ludzie jedzą pizzę na zewnątrz , bo do środka nie są wpuszczani , bo mimo , że są szczepieni to nie mają testu z apteki za 3 euro. My test mamy , już od 3 dni ten sam. Działa. Pani ogląda i wpuszcza nas do środka. Spokojnie sobie jemy. To znaczy jak siedzimy przy stoliku to możemy być bez masek , a jak od stolika odchodzimy , to musimy maskę założyć , ale po co to nie wiadomo , przecie jesteśmy zdrowi , bo mamy negatywny test. Na tak postawione pytanie pani nie zna odpowiedzi , ale jak będziemy bez maski i zobaczy to policja to ona dostanie mandat – jest to jakieś wytłumaczenie. Czyli maska nie chroni przed zakażeniem , a chroni przed mandatem. I to jest słuszna koncepcja. Być może kolejnym obostrzeniem służącym walce z wirusem będzie to , że trzeba chodzić w zielonych kapeluszach , albo to, że przed wejściem do lokalu trzeba chrząknąć odbytnicą. Jest to bardzo możliwe , bo wirus mutuje.
Trafiamy na nocleg do cudownego miejsca – niesamowita atmosfera, domek letniskowy , prowadzony przez przemiłą babcię. Wita nas ciastem i winem. Podaje zupę i lokalne przysmaki. Ciepło , brak masek. Normalność. Kominek. Ot taki spóźniony sylwester. Jutro jedziemy przez Guimares do Coimbry.