29.12.2021 Madalena – Terceira – Lizbona
Szło gładko do czasu… O 6.45 pobudka , o 7.30 śniadanie , o 8.30 przyjechał bus, o 10.20 odlot do Terceiry – nikt nic poza biletem nie chciał, o 11.00 lądowanie , o 12.55 odlot do Lizbony , o 16.20 po zmianie czasu o godzinę lądowanie – dalej nikt nic nie chciał , działała zielona opaska na rękę , którą otrzymaliśmy w Terceirze – segregacja sanitarna , ma też i plusy. W Lizbonie też nikt nic nie chciał, ani testu , ani karty lokalizacyjnej. Chcieliśmy wypożyczyć auto i tu zaczęły się schody , bo rezerwacji nie mieliśmy , więc zaczęli nam krzyczeć po 75 euro za dobę , mimo że na stronach mieli po 18 euro za dobę. Spróbowaliśmy przez stronę , ale skończyło się tym , że pobrało z karty 650 zł , a rezerwacji nie dało. Stwierdziliśmy , że idziemy coś zjeść , a potem pomyślimy co dalej. Stacja benzynowa była nieopodal – niestety jakaś awaria systemu , więc nie działała. Kolejny sklep jakieś 800 m dalej w obskurnym blokowisku. Tu robimy zakupy i jemy na ławce w parku. Jest ciepło tak +20 i świeci słońce. Ceny w sklepie tak z 50% niższe niż na Azorach , a to OK. Przykładowo piwo w butli 1 litr – 1,50 euro. Po jedzeniu lepiej się myśli, więc wynajdujemy jakąś lokalną wypożyczalnię kilometr dalej. Nawet czynna. Wypożyczy nam auto na 8 dni za 160 euro , ale z depozytem 1600 euro , a tyle na karcie nie mamy. Próbujemy jakoś przelać z karty na kartę , ale się nie udaje. O 20.00 mija czas i rent a car się zamyka. Możemy próbować jutro , jak ogarniemy kartę. Tymczasem szukamy noclegu , znajduje jakiś z bookinga za 31 euro w centrum Lizbony. To będzie z 5 km stąd. Ogarniam Ubera za 6,50 euro. Kierowca z Mozambiku , więc Omikron pewny. Hostel prowadzi Pak, poza paszportem nic nie chce, a to OK. Generalnie tu okolice jakieś takie kolorowe, ale piwo w sklepie jest , a to OK. Trolujemy w tej melinie. Udaje nam się ogarnąć kartę, więc na jutro chyba wszystko mamy. Jutro Evora.