27.12.2021 Santo Antonio – Madalena
O 11 przyjechały panie z rent a car odebrać mikrę , o 13 wyszliśmy z chaty na lotnisko. Taxi żadne nie odbierało, więc ustawiliśmy się na stopa. Tak po 10 minutach stop zeżarł. Wiało cały czas dosyć silnie, a Ani kolano po wywrotce wiatrowej na Pico zrobiło się już konkretnie sine. Odlot o 17.55 , nawet udało nam się nadać bagaż , ale niestety o 18.20 komunikat cancelled. Spodziewaliśmy się tego , bo wiało naprawdę solidnie. Linie Sata zorganizowały dla nas transport do 4* hotelu w Madalenie + opłaciły nocleg za 105 euro + dały 2 vouchery po 10 x 2 euro na łeb na kolację dziś i lunch jutro. Jutro o 14 pd hotel ma przyjechać bus i zabrać nas na lotnisko , a o 16.30 ma być odlot. Odwołuję rezerwację na Terceirze na 2 noce i udaje mi się ją skrócić do 1 nocy. Plan nam się trochę zmienia, ale nadal jesteśmy w miarę ogarnąć wszystko to co chcemy. W hotelu nikt od nas nic nie chce. Idziemy do knajpy wykorzystać vouchery: ryby , owoce morza , steki z grzanego kamienia , piwko i winko. Rachunek 52 euro – 30 euro voucher = da się żyć. Jutro to powtarzamy. Pico rekompensuje brak wejścia na szczyt. Testów dalej nie mamy. Zobaczymy co będzie jutro, ale wg pogodynek ma być tak jak dziś. Odwołanie lotów z powodu silnego wiatru trochę usprawiedliwia moje nie wejście na szczyt , widać naprawdę warun trudny był, a Ania bardzo dzielnie parła w górę, szybciej niż ja.