22.08.2021 Breda – Leiden
Padało prawie całą noc, ale rano udało nam się zwinąć suchy namiot. Po drodze do Utrechtu wielka burza. Wpisany na unesco Schroderhuis autorstwa Gerrita Rietvelda z grupy De Stijl z 1924r. stanowi niesamowite połączenie kolorowych linii i prostokątów, przesuwne ściany, zmyślnie otwierane okna. Cudeńko. Wjazd niestety tylko po wcześniejszej rezerwacji wpuszczają po 2 osoby co 15 min. Poza domem w Utrechcie nie ma nic.
Kolejne Unesco to zespół 18 wiatraków z XVIIIw stojących w Kinderkijk nad kanałami. Udaje nam się znaleźć bezpłatny parking i wejść za darmo, bo chyba nie tym wejściem, co należy. Okolica cicha spokojna, bardzo malownicza, pasą się krowy, wiatraki odbijają się w wodzie, czarne chmury na niebie. Ledwo zdążamy przed kolejną burzą do elfa.
Kolejne unesco, to pochodzący z początku lat 30tych XXw. budynek fabryki van Nelle. Produkowano tu głównie tytoń i czekoladę. Budynek olbrzymi połączenie stali i szkła, ale jakoś mnie nie urzeka jego bryła. W Rotterdamie jest olbrzymi port, jest też osiedle z kubicznymi budynkami. My jednak jedziemy do Hagi.
W Hadze znów pada i może dlatego miasto to wydaje nam się ponure. Trochę spacerujemy po starówce. Oglądamy stary ratusz, kościół św. Jakuba, pałac Noordeinde, pomnik księcia Wilhelma i królowej Wilhelminy. Potem już z elfa oglądamy gmach sądu w Hadze i kilka innych znaczących gmachów.
Szukamy campingu, ale ponieważ jesteśmy nad morzem z piaszczystym wybrzeżem to łatwo nie jest bo albo full , albo minimum 3 noce. Wreszcie trafiamy coś za Leiden. Jest już po 21, recepcja nieczynna, szlaban zamknięty, zostawiamy elfa na parkingu i rzeczy do rozbicia przenosimy w torbie. Już nie pada deszcz. Padamy my. Jutro dalej po holenderskich unescach.