21.08.2021 Grimbergen – Breda
Zwinęliśmy się o czasie. Do Antwerpii jedzie się niecałą godzinkę. Zwiedzanie zaczęliśmy od wpisanego na unesco budynku mieszkalnego zaprojektowanego przez la Cobusiera. Dom jak dom , na Saskiej Kępie też kilka takich jest, no tylko oczywiście projektowanych przez kogo innego. Zostawiamy elfa w garażu podziemnym na starówce i idziemy zwiedzać to drugie co do wielkości miasto Belgii ok. 500 tysi. Zaczynamy od wpisanej na unesco drukarni z XVIw. Wjazd za naszą trójkę 24 euro. Warto , bo klimat jest niesamowity. Idzie się od komnaty do komnaty po skrzypiącej podłodze, otwiera kolejne drzwi i myśli co będzie dalej. Ściany obłożone skórą, półmrok, czcionki, maszyny, powielacze połączone z nowoczesnością wyświetlaczy komputerowych. Klimat rewelacyjny. Takie miejsca lubimy. Potem ze 1,5h snujemy się po starówce, ładny rynek, wielka wieża katedry, kilka pomniejszych kościołów, stylowe kamienice, twierdza przy porcie. Muzeum diamentów odpuszczamy, bo widzieliśmy w RPA i Iranie. Muzeum kanalizacji , które chcieliśmy zobaczyć dostępne niestety tylko w grupach po wcześniejszym umówieniu terminu. Miasto jest bardzo tłumne, knajpa na knajpie. Sklepów z piwkiem jak w Brugge jednak brak, a szkoda. Podjeżdżamy elfem w okolice dworca kolejowego i tu z kolei oglądamy dworzec, jeden z piękniejszych na świecie, dzielnicę żydowską, czyli miejsca gdzie są sklepy handlujące brylantami. W Antwerpii mieszka 15.000 Żydów głównie ortodoksów i jest to obecnie największe skupisko Żydów w Europie, zwane czasem małą przedwojenną Warszawą. Tuż obok jest dzielnica chińska dla odmiany z tandetą.
Opuszczamy miasto i jedziemy do Holandii. Śladów granicy brak. W Bredzie oglądamy polski cmentarz wojenny, gdzie pochowany jest generał Maczek ze swoimi żołnierzami, co zdobyli to miasto w 1944r oraz starówkę z kościołem oczywiście w remoncie i parkiem w którym udaje nam się odnaleźć życzliwka - krasnala podarowanego przez Wrocław, w którym takich krasnali jest kilkaset. W Holandii szok. Nikt nie chodzi w maskach wewnątrz i na zewnątrz , wszystko jest otwarte bez żadnych obostrzeń. Nie ma żadnych informacji o wirusie. Wirusa w Holandii nie ma, a we Francji jest pass sanitar i bez niego nie załatwisz nic. Która droga lepsza, czas pokaże. Ja wolę iść tą holenderską, bo wolę piwo od wina. Nocleg znajdujemy 10 km dalej przy agroturystyce za 17,50 euro. W nocy lejwoda. Jutro Utrecht Rotterdam , wiatraki i Haga.