20.08.2021 Charleroi - Grimbergen
Wstaliśmy zgodnie z planem o 8 i o 9 wyjechaliśmy. Zaczęliśmy od Waterloo, gdzie za 24 euro od os można być Napoleonem. My wolimy za 0 euro być Wellingtonem. Oglądamy kopiec z lwem, pomnik Bonapartego i jedziemy dalej do Brukseli przez las wpisany na unesco jako jedna z wielu europejskich buczyn. Las jak las. Zwiedzanie Brukseli zaczynamy od 3 z 4 wpisanych na unesco domów zaprojektowanych przez Hortha lokalnego architekta prekursora secesji. Domy mieszkalne, wielorodzinne oczywiście nie udostepnione do zwiedzania, muzeum udostepnione może być po wcześniejszej rezerwacji. Kolejny krok to wpisana na unesco, ale innym wpisem willa Skockleta, czyli dla odmiany początki modernizmu. No to to jest koszmar. Dziwne okna, dach, jakieś figury na dachu. Jedyne usprawiedliwienie; bauhausu jeszcze wtedy nie było. Następny przystanek to dzielnica europejska z promenadą Solidarności i łukiem triumfalnym. Fajne. Potem tereny expo z atomicum czyli atomem żelaza, tu nie będę gadał bo wg mnie atom żelaza wygląda inaczej, no ale niech będzie. Wjazd windą, schody ruchome, efekty dźwiękowoświetlne nadrabiają plus widoki na miasto i parkiem minieuropa z miniaturami obiektów charakterystycznych dla państw tworzących UE. Z Polski Gdańsk Dwór, fontanna i pomnik stoczniowców. Wjazd na obydwie atrakcje plus nieczynne muzeum designu 80 euro od naszej trojki. Warto , choć muzeum szkoda. Kolejny etap to starówka z niesamowitym rynkiem wpisanym na unesco. Ratusz, gildie rzemieślników, wieża beffroi te sprawy. Kilka kościołów, katedra, sikający chłopiec, wąskie uliczki, wysokie kamienice, murzyny, araby, polskie piwo po 1 euro, żule, syf. Bruksela jest w tej różnorodności piękna, ale piękno jest subiektywnym odczuciem. Śpimy na polu w Grimbengen za 23 euro. Jutro Antwerpia i Holandia.