11.08.2021 Caen – Rouen
Znowu się zbieraliśmy do 12 , poza tym poszliśmy do Maca na poprawkę śniadania i zeszło nam się do 13.30. Wiadomym stało się , że pod Paryż nie dojedziemy. Obczajamy hotel w Rouen za 45 euro w centrum miasta.
W Caen oglądamy ruiny zamku z ciekawymi muzeami, muzea oczywiście z zewnątrz bo sanitarpass oraz Memorial , czyli kolejne muzeum poświęcone wojnie, ze szczególnym uwzględnieniem bitwy o Normandię. Poza tym w Caen jest niewiele, bo wszystko zostało zniszczone w czasie wojny
La Havre – to drugi pod względem wielkości po Marsylii port francuski, miasto też kompletnie zniszczone w czasie wojny, ale to odbudowane w stylu socrealizmu, za co umieszczono je na liście unesco. Dokonał tego August Perret w latach 1946 – 1954 ze szkoły le Corbusiera, znany jako ojciec żelbetu, który porzucił po wojnie modernizm na rzecz socrealizmu. Miał rozmach, ulice szerokie, jak w Moskwie lub Leningradzie , domy jak w MDM, place wielkie jak w Tiranie. Czuję się jak bym był w komunie. Ratusz niesamowity, ale kościół przebija wszystko co widziałem do tej pory, jak tak brzydki, że aż piękny. Jak by Pałac Kultury i Nauki przerobiono na katedrę. Podobnego cudaka widziałem w Dominikanie, ale ten to mistrzostwo. Do tego dochodzi jeszcze Wulkan, czyli zbudowany już po śmierci Perreta dom kultury wespół z kinem i teatrem – w kształcie kubka po jogurcie. Dzieło Niemayera – znanego m.in. z katedry w Brasilii. Niesamowite. Śpimy w Rouen. Paryż i okolice jutro i pojutrze.