Rano jeszcze przed rozstaniem uzgadniamy, że fajnie byłoby zorganizować kolejne spotkanie geoblogowiczów np w Krakowie. Co Wy na to? Koło 12 zaczyna padać i deszcz daje sygnał do rozstania. Mikasz wraca do Polski - szerokości i do zoba wkrotce. My idziemy na klif. Klif bardzo fotogeniczny. Potem jedziemy na drugi klif Pointe du Raz zwany inaczej końcem świata, bo dalej na zachód jechać się nie da. Jest tu figura Nostre Dame oraz latarnia morska i tłum turystów. Klif mniej ładny od poprzedniego. Kolejny przystanek to Quimper, czyli bretoński Kemper. Bardzo ładne miasteczko z piękną starówka i pysznymi naleśnikami. Nocleg za 25 euro znajdujemy na campingu w Concarneau miłym porcie nad Atlantykiem. Piękny zachód słońca nad twierdzą. W nocy znów pada. Jutro Carnac, Vannes i Saint Malo.