Kolejny dzień wielkich lejwód i kozic. Doba hotelowa do 11.30 wiec o 11.32 telefon z recepcji że już czas. Jedziemy 50 km w stronę Parku Narodowego Monte Perdido do miejscowości Gavarnie. Droga malownicza. Idziemy na spacer wzdłuż strumyka , by przyjrzeć się skalnemu amfiteatrowi co jest wyżej od nas tak 1500m i skąd spływa z 8 wodospadów, w tym najwyższy francuski. Monte Perdido 3335 wpisany na Unesco wraz z okolicą leży po hiszpańskiej stronie i jest trzecim najwyższym szczytem Pirenejów, po Pico de Aneto 3404 i Pico de Posels 3375 też w całosci leżących w Hiszpanii. Sporo chmur nam przesłania częściowo widok. Okolice są tu przepiękne. My jedziemy dalej do Kraju Basków. Z uwagi na wirusy skupimy się tylko na części francuskiej. Są tu takie miasta jak Biarritz Anglet i Bayonne znane z bajońskich cen. Szukamy campingu, ale albo full albo sanitarpass. Idziemy więc na piękną piaszczystą i długą plażę w Ondres. Plaża pusta, fale po 3 metry, wywalają Anię i Polę co weszły tylko do kolan by zanurzyć nogi. Tak się kąpią całe, do wody wpadają kluczyki od elfa, telefon i Ani okulary. Kluczyki i telefon na szczęście udaje się w porę wyłowić i działają. Okulary przepadły. Nocleg znajdujemy w lesie koło plaży na miniparkingu. Miejsce w sam raz dla nas.