11.01.2021 Borowiec – Craiova
Pogoda dalej fatalna, pada deszcz ze śniegiem i cały Borowiec w chmurach. Nie ma co się zastanawiać , trza skrobać elfa i w drogę. Musała poczeka. Kierujemy się na prom Oriachowo – Bechet , bo to najkrótsza droga na Horezu. Prom ma kursować w każdą parzystą godzinę i kosztować 12 euro. Jesteśmy parę minut po 15 , niestety okazuje się że prom osobowych aut nie bierze , tylko tiry. A to pech. Na necie sprawdzałem i nic na ten temat nie było , terminal też ma miejsca na osobówki , widać jakaś akcja wirusowa. Na promie w osobówce wirus jest a w ciężarówce wirusa nie ma. Trudno trza jechać wzdłuż Dunaju do mostu w Widyn jakieś 120 km w plecy. Drogi bułgarskie są fatalne , bliżej im do ukraińskich niż do albańskich. Masakra , dziury jak wanny , nieodśnieżone , nieoświetlone , fatalnie oznakowane. Jakoś docieramy do Łom – tu robimy parę minut popasu w tym trolerskim mieście. Kontrola i opłata za most w Widin jest do stronie rumuńskiej. Płacimy 12 lew. Kontrola prosta: Bułgar każe otworzyć bagażnik i pyta skąd jedziemy , dostaje odpowiedź że z Borowca. Rumun nic nie chce. Kupujemy na stacji Rompetrol za 3 euro , czyli 14,62 lei winiete na tydzień. Znajduje z bookinga za 108 lei hotel w Craiovej takim 300 – tysiecznym ośrodku przemysłowym 6 mieście pod względem ludności w Rumunii. Warunki do jazdy dziś były fatalne , jutro mają być podobne. Jutro jedziemy w stronę Węgier.