10.01.2021 Borowiec
Pogoda niestety fatalna, mgła , opady deszczu, wiatr i tak ok. +2 na dole i -2 na górze.
Do wyciągu mamy z buta 600 m. Wypożyczamy narty, buty i nieobowiązkowe tu kaski po 20 lv za dobę Sprzęt trochę wiekowy, ale da się dymić. Karnet na 1 dzień od naszej trójki kosztuje 48+48+36 lv. Wyciągi są czynne od 8.30 do 16.30. Jest ich kilkanaście , ale start należy rozpocząć gondolką. Potem można jeździć albo krzesłami , albo talerzykami. Sprzęty tatrapoma wysłużone. Najwyżej jest na ok. 2530. Ludzi jest niewiele. Tras jest kilkanaście w sumie ze 30 km. Nienaśnieżane, nieoświetlone i nieratrakowane , no może poza jedną. W knajpach można kupić wszystko, ale jeść i pić tylko na zewnątrz. Piwo , wino po 5 lv. Jeździmy tak ze 6 godzin, praktycznie bez przerwy , ale zbyt wielkiego fanu nie mamy , bo pogoda słaba i warunki ciężkie. Lokalsi raczej słabo jeżdżą , co chwila któryś spada z talerzyka. Resztę dnia spędzamy w hotelu. Jutro planowaliśmy wejść na Musałę, ale warunki pogodowe mają być jeszcze gorsze , bo ma padać bardzo intensywny śnieg, więc pewnie sobie to odpuścimy. Ja i Ania byliśmy na Musale dobre 20 lat temu. Pola jeszcze na Musałę kiedyś wejdzie. Ojce bez większych problemów dotarły do Polski , tylko Węgier im naklejkę przykleił na szybę , ze są tranzytem. Rumun z kolei coś marudził o 24h tranzytu , a im się zeszło trochę więcej , bo się zamotali i chcieli jechać drogą transfogaraską , a ta za grzbietem okazała się zamknięta i musieli zawracać. Kontroli na granicy słowacko-węgierskiej i słowacko-polskiej nie było. Podejrzewam, że jutro spać będziemy w Rumunii.