29.12.2020 Pamukkale – Beldibi
Całą noc padało, ale nad ranem się wypogodziło , choć mgły nadal nad wzgórzem się kłębiły i widoki przesłaniały. Zanim się zebraliśmy zrobiła się 12. Podjechaliśmy na górę jakieś 3 km. Tu parking za 10 TL i wjazd za 80 TL / Pola oczywiście też bo ma więcej niż 8 lat /. Zwiedzamy ten cud przyrody zasłużenie wpisany na Unesco. Są tu bardzo dobrze zachowane ruiny rzymskiego Hierapolis – kurortu z ciepłymi wodami – bardzo dobrze zachowany teatr, poza tym agora , ruinki cmentarzy i innych zacnych budowli. Samo Pamukkale już nie takie jak 22 lata temu – baseny stare puste bez wody , sporo zbudowanych basenów nowych. W sumie widoczki fajne, ale nie tak ekscytujące jak kiedyś. Ludzi też niezbyt wiele, ale więcej niż w Efezie – jest nawet jakaś polska wycieczka autokarowa z Antalii. Basen termalny – 100 TL wjazd , drogo wiec odpuszczamy. Jakieś 8 km w stronę Denizli jest też jakiś ośrodek archeologiczny, ale jest już przed 16 więc zamknięty. Walimy w stronę Antalii. Docieramy do Beldibi – to taki kurort leżący tuż nad morzem. Trochę pada, więc szukamy hotelu, bo rozbijać namiotów nam się nie chce. Trafia się jakiś hotel początkowo za 250 TL za 2 pokoje , potem niby po 250 TL za pokój , aferka bo gość chce nas orżnąć , w końcu staje na 300 TL za 2 pokoje. Ok. Jeszcze piwka po 20 TL za butle i już zaczyna się kolejna impreza. Pokoje na hotels można wyczaić po 25 zł za dwójkę z widokiem na morze. Wirus rules. Jutro Olimpus