23.12.2020 Orszowa – Sofia
Udało nam się wyruszyć o 11. Pogoda znów ładna. Podjechaliśmy do Baile Herculane – takiego uzdrowiska z czasów XVIII/XIXw , które lata świetności ma już za sobą. Kiedyś tu były termy rzymskie i nawet do dziś biją tu gorące źródełka. Okolice bardzo przyjemne położone w Parku Narodowym Dolinki Rzeki Czarnej. Są też wodospady, ale jakoś tak z godzinkę z buta od drogi, wiec iść nam się nie chce. Jest zapora i elektrownia wodna. Wracamy zatrzymując się pod zaporą wodną na Dunaju z elektrownią będącą wspólnym dziełem rumuńsko-jugosławiańskim. Niestety teren jest militarny i policja nas przegania , nie dając się zatrzymać. Następny postój to most na granicy rumuńsko-bułgarskiej Cafafat – Widin. Most jest wielki , nie tak kultowy jak ten Giurgiu – Ruse , ale też robi wrażenie. Wjazd kosztuje 27 lei. Przed wniesieniem opłaty jest posterunek graniczny od razu obu krajów. Przejazd łatwy , nikt nic nie chce i nic nie sprawdza i o nic się nie pyta. Na najbliższej stacji benzynowej kupujemy e-winiety. Są obowiązkowe na wszystkie drogi w Bułgarii i kosztują 15 lwów za tydzień lub 30 lwów za miesiąc. 1 lv to 2,15 zł. Benzyna 1,89 lv; piwo 1,5lv za puszkę 0,5l, żarcie w cenach podobnych do nas. Maski obowiązują tylko wewnątrz , na zewnątrz chodzi się bez. Knajpy i hotele otwarte. Do Sofii dojeżdżamy bez większego problemu , po drodze kupując lokalne przysmaki z grilla – pyszna wołowinka z bule za 8 lv. W stolicy zatrzymujemy się przy cerkwi Aleksandra Newskiego – jednej z większych i ciekawszych na świecie. Oglądamy jeszcze pomnik cara oswobodziciela i jedziemy do naszej kwatery – 105 lv za 2 wypasione pokoje dla 7 osób. Jutro trochę kręcimy się po okolicy i jedziemy do Edirne. Tak przy okazji to dziś 2 święta: Sofia to ostatnia stolica europejskiego państwa , do której docierają Pola i Ania, / ja już tu byłem 25 lat temu / , elfowi stukło 200.000 km.