10.08.2020 Berno - Lutschental
Lampa obudziła po 8. Zebraliśmy się po 10 i pojechaliśmy do Thun gdzie zaczyna się spływ Aare. Do Berna jest rzeką ze 20 km. Startuje się przy moście kolejowym gdzie jest wypożyczalnia pontonów i płynie jakieś 2 3 godziny do campingu , gdzie spaliśmy. Tu samochód odbiera ponton. Do startu wraca się własnym transportem lub pociągiem. Ponton kosztuje 130 CHF i dostaje się też pagaje beczkę i kamizelki. Drogo, bo wychodzi jakieś 25 zł za 1 km. Poza tym trza rezerwować przez internet dzień wcześniej i start jest albo o 10 albo o 13. Musimy znaleźć inną atrakcję. Jeszcze trochę zwiedzamy miasto , gdzie jest fajna wyspa , zamek , katedra oraz sportowcy ćwiczący surfing na rzece.
Jedziemy do Interlaken. Tu obczajam kolejkę szynową na Jungfraujoch. Pociągi kursują co 30 minut, a bilet w obie strony dla naszej trójki kosztuje prawie 600 CHF, czyli więcej niż samolot do Kazachstanu i z powrotem. Wjeżdża się co prawda na 3454, co czyni górną stację najwyżej położoną stacją kolejki szynowej w Europie, ale cena skutecznie odstrasza.
Atrakcją jest wąwóz Aare jakieś 30 km dalej koło Meningen. Wąwóz ma 1300 m długości i robi duże wrażenie wjazd 9 dorosły 5 dziecko. Całość zajmuje ok. 1h. O na to nas stać.
Szukamy noclegu w Grindelwald , ale niestety wszystkie campingi full. Nocleg znajdujemy na campingu 8 km wcześniej. Tu jak się da to będziemy spać 2 noce.
Dziś trochę padało i upał zelżał.