03.08.2020 Schwangau – Zugspitze – Graun im Vinschgau
Padało całą noc , koło 10 na szczęście przestało padać mocno i ciągle i zaczęło padać słabo i sporadycznie. A to OK. Może wyciąg będzie działał. No i działa. Parking za free. Wjeżdża się kolejką linową Doppelmeyra z 1225 na 2945 , czyli ponad 1700 m przewyższenia. Kolejka kosztuje za naszą trójkę 110 euro i kursuje co 20 minut zabierając 100 pasażerów. Z uwagi na kiepską pogodę jadą z nami tylko 2 osoby. Na szczycie widoki zerowe , wszystko we mgle. Wjechać można też od strony niemieckiej, ale jest nieco drożej , coś koło 130 euro za naszą trójkę. Można też oczywiście wejść i to z obu stron. Po stronie niemieckiej ośrodek jest świeżo wyremontowany , jest knajpa z piwem po 4 euro. Do podejście na szczyt jest ze 20 m w górę po drabinie i schodach ubezpieczonych liną do viaferraty. Na szczycie jest złoty krzyż. Wysokość 2962. Styl w jakim osiągnęliśmy najwyższy szczyt Niemiec fatalny , ale co robić , trza z tym żyć dalej. Tak czy siak to mój 28 szczyt z KGE i 45 z KGŚ.
Ostatni kurs na dół jest o 16.40. My startujemy godzinę wcześniej. Na dole pada i padać będzie już do końca dnia. Kierujemy się w stronę Włoch i Szwajcarii. Dojeżdżamy do włoskiego kurortu narciarskiego położonego na 1500 m npm nad ładnym jeziorkiem. Nocleg trafiamy w pensjonie prowadzonym przez Rumuna za 60 euro. Suszymy mokre rzeczy i idziemy spać. Jutro Szwajcaria.