W nocy padało ze 3 godziny. Rano znacznie chłodniej niż w poprzednie dni , chmury ale nie pada. Podjeżdżamy do Feldberg jakieś 15 km, zostawiamy elfa na ośmiopiętrowym parkingu po 0,5 euro za 15 min i idziemy na najwyższy szczyt Schwarzwaldu, będący jednocześnie najwyższym szczytem Niemiec poza Alpami. Droga jest prosta, w dużej mierze wyasfaltowana. Do podejścia jest 3 km H i 200 m V. Na szczycie jest antena tv, stacja meteo i radar. Schronisk jest z 8, ale nie na szczycie tylko po okolicach. Góry trochę przypominają Bieszczady. Na drugim szczycie tuż obok jest górna stacja wyciągu wieża widokowa i obelisk ku czci Bismarcka.
Po 3h wracamy i jedziemy leżakować na plaży nad jeziorkiem Titisee. Jest jednak zimno i co chwila pada. Plażuje się kiepsko. Idziem do knajpy na imieninową kolację, bo dziś Anny. Imprezę kontynuujemy na polu. Trafia się Polak z Bieszczad, co od 19 lat mieszka w Holandii. Gaworząc o tym i owym do późnej nocy schodzi nam ten wieczór. Znów geobloga nie dało się uzupełnić. Jutro jedziemy do Strasburga, by spotkać się z kolegą co tam mieszka od kilku lat.