31.12.2019 Sankt Petersburg – Vyborg
Z Hostem komunikujemy się przez Whats’upa. Klucze mamy zostawić na portierni , a to OK. Po 11 opuszczamy kwaterę i przemieszczamy się w okolice Ermitażu. Dojechać się nie da , bo cały teren wokół wygrodzony z okazji zbliżającego się Sylwestra. Wejść też nie wejdziemy , bo kolejki po bilety i kolejki do wejścia do środka dla tych co mają już bilety są takie , że stać byśmy tu musieli ze 3 godziny by w ogóle wejść do środka. Trudno , ale szkoda niezbyt wielka , bo jakieś 20 lat temu już ten cud zwiedzaliśmy , a dla Poli to i tak średnia atrakcja.
Oglądamy za to 2 sobory, których obejrzeć nie planowałem bo są trochę na uboczu, czyli Smolny i Troicki.
Droga do Vyborga jest dość prosta , częściowo w budowie , częściowo już wyremontowana dwupasmówka. W miarę pusto. Niestety dalej pada deszcz i jest tak +2.
Z Vyborgu oglądamy szwedzki zamek ładnie położony na wyspie i zapuszczoną starówkę , która lata świetności ma dawno za sobą. Przed wojną miasto należało do Finlandii i było drugim co do wielkości miastem tego kraju. Działał tu znany architekt Alvar Aalto i zostawił po sobie bibliotekę, która klika lat temu została gruntownie odnowiona. Obecnie miasto jest zamieszkałe przez ok. 80 tys. dusz – praktycznie samych Rosjan.
Śpimy w hotelu za 3500 rubli. W pokoju jako niespodzianka czekał na nas ruski szampan. To miłe. W knajpie hotelowej jest impreza noworoczna , ale cena wjazdu powala – 15.000 rubli od naszej trójki. Pewnie pójdziemy więc na Plac Czerwony , bo tam jest jołka i Lenin i tam pewnie będzie impreza , bo jak jechaliśmy to widzieliśmy jak stoi scena i teren jest ogradzany.
U nas Nowy Rok przyjdzie 2 godziny wcześniej niż w Polsce. Szampańskiej zabawy i wszystkiego najlepszego dla Geoblogowiczów w 2020r. Spełniajmy marzenia i podróżujmy , bo kto podróżuje ten 2 razy żyje.
Jutro okolice Lahti.