05.08.2019 Quchan – Asgabat
Oczywiście o 8 samochodu przed hotelem nie ma , ale jest kilkanaście samochodów obok hotelu przy rondzie. Dogadujemy się za 1 mln , bo 500 tysi to jednak była cena nierealna. Trochę ponad godzinkę i jesteśmy na granicy. Na granicy od strony Iranu spoko , nikt nic nie chce poza wydrukiem e-wizy. Patrzą i zabierają, po co nie wiem , przecie to tylko wydruk. Jakiś przypadkowy koleś mi wymienia 340 tysi riali na 34 manaty. Będzie na pierwszy ruch. Po stronie Turkmenistanu – gorzej , chcą po 12 usd za wjazd od dorosłego i 5 od Poli, czyli razem 29 a my mamy tylko 20 , bo kasę mamy w euro , a tu euro nie żre. Oj z pół godziny dywagują co z nami zrobić , pojawia się nacialnik i mówi że euro też może być po kursie 1,1:1. Staje na tym że dajemy 20 dolarów i 10 euro i to jest 29 dolarów. Potem prześwietlarka , wbijanie pieczęci i jest Turkmenistan. Zmieniamy czas o pół godziny do przodu i teraz mamy +3 do Polski. Jak w Polsce 12 to u nas 15. Granica jest pośrodku niczego , tak lekko w górach ok. 1500. Są jednak handlary co korzystają z bazaru tuż obok. Razem z nimi wsiadamy do autobusa i za 10 manat od łba podjeżdżamy do punktu kontrolnego jakieś 25 km od granicy i 16 km od stolicy. Tu kolejna kontrol dokumentów , przejście przez siatkę i właściwy kraj. Taksiarz zgadza się za 5 euro nas te 16 km podwieźć , przy okazji wymienia kasę po kursie 15 manat = 1 euro , kurs trochę kiepski , bo właściwy to podobno 15 manat = 1 dolar , ale co robić , jak się jest obcokrajowcem. Wysiadamy w centrum w parku Lenina , przy pomniku tego internacjonalisty, obok pomniki Puszkina i Szewczenki - czyli kultura przez duże K. Ten kierowca coś nam gadał o hotelu Kuwwat , że niby w centrum i tani. Ano faktycznie jest jakiś 1 km stąd. Idziem. Hotel niepozorny , ale na maps.me dobrze zaznaczony. Prowadzi go ruski emeryt. Dogadujemy się na nocleg za 40 dolarów , płatne w euro i manatach po kursie wg przelicznika żony gospodarza. Spać będziemy tu 2 noce. Pokój ma klimę , lodówkę i da się w nim żyć. Oczywiście netu nie ma , roamingu w Plusie też nie ma , może jest w innej sieci , ale pewnie też nie ma. Lokalna sieć TM Cell naszych kart nie obrabia.. a to szkoda. Idziemy na spacer po mieście. Natrafiamy na jakiś sklep i mamy rozeznanie w cenach. Mała woda – 2 manaty , duża 5, co oznacza że mała woda kosztuje ok. 50 groszy , czyli ceny dzielimy na 4. Kierujemy się w stronę dworca kolejowego. Pociągi są , ale koreańskie lub chińskie , bardzo tanie , ale w złych godzinach i z nich nie skorzystamy. Oczywiście na dworcu są plakaty Turkmenbaszy , czyli pierwszego Prezydenta Kraju – który już z 15 lat nie żyje , ale dalej jest w sercach i duszach swoich poddanych. Potem meczet , knajpa – piwo 6 manat, czyli 1,5 zł – radosna cena. Danie tak 15 manat. Lampa tak +44. A to gorzej. Z wolna idąc podziwiamy to miasto pełne marmurowych budowli i pustych przestrzeni , robim foty , tak trochę z przyczai , nawet Pałac Prezydenta ogarniamy. Niestety bankomaty też tu nie działają , więc prawdziwego kursu nie znamy , ale 15 manat za euro nam pasuje. Niesamowity park pełen pomników i fontann i już nasz hotel. W knajpie są normalne żarcia, typu pierogi, czy barszcz po 10 15 manat. Brakowało nam tego w monotematycznym Iranie. Niesamowicie piękne są suknie i chusty Turkmenek, a i Turkmenki też niczego sobie. Wreszcie jest na czym oko zwiesić.
Tak czy siak jestem z Ania w 98 kraju. Hurra