19.07.2019 Teheran
Dziś piątek , więc wolny dzień. Większość ludzi opuściła stolicę na odpoczynek. Część z nich wybrała pobliskie góry Elburs ze szczytem Tochel 3964. My też tak zrobiliśmy. Metrem do stacji Tajrish , potem taksi do parkingu , potem akumulatorowym busikiem do dolnej stacji , potem wjazd z 1970 na ponad 3700 kolejką gondolową z dwiema stacjami przesiadkowymi. Na pierwszej przepychają gondolkę na nową linę , na drugiej trzeba się przesiąść. Kolejka lokalnej produkcji trochę wiekowa , ale bardzo sprawna , zabiera po 6 osób. Z górnej stacji na szczyt idzie się ok. 40 min po płaskim robiąc 200 m przewyższenia na długości ok. 1 km. Widać stąd cały Teheran oraz najwyższy szczyt kraju wulkan Damavand wysoki na ponad 5600.
Sporo ludzi , bo górka jest bardzo prosta , widokowa i blisko miasta. Działa tu ośrodek narciarski. Teraz śniegu jest niewiele , kilka płatów. Na zjazd czekamy ponad godzinę , tyle ludzi chce zjechać o tej samej porze. Bilet kosztuje 600 tysi , czyli 20 zł.
W powrotnej drodze zahaczamy jeszcze o muzeum wojny z Irakiem , tuż obok znajduje się trzeci najwyższy na świecie maszt z flagą – wysoki na 147 m. Trochę dalej jest kolejna atrakcja kładka dla pieszych będąca nie tylko kładką , ale miejscem spacerów i spotkań lokalsów z niesamowitą architekturą , są tu 3 poziomy przejść i niesamowite widoki na północną część miasta. Jutro zwiedzamy zabytki koło nas oraz dwie wieże. Upał nadal +42 , ale na górze było koło 20 i to jest to.
20.07.2019 Teheran
Wyszliśmy koło 11. Od muzeum klejnotów się odbiliśmy , bo jest od 14 , od zoo się odbiliśmy bo miesiąc temu przenieśli zwierzaki w inne miejsce , od monumentu na placu Chomeiniego się odbiliśmy , bo go właśnie burzą, kościół ormiański się okazał nowy i mało ciekawy. Fajne były za to Meczet Chomeiniego stojący obok wielkiego bazaru oraz wpisany na unesco pałac Golestan. Wjazd 150 tysi + 300 tysi za główny budynek + po ok. 80 – 100 tysi za każdy z kilku pozostałych. My kupiliśmy tylko na główny. Robi wrażenie wielkością sal , ich przepychem oraz grą luster i lusterek. Spotykamy tu Polkę z Anglii i chwilę sobie gaworzymy o tym i owym. Turystów za dużo tu nie ma. Ok. 15 wróciliśmy do muzeum klejnotów , wjazd 200 tysi wpuszczają dzieci od 12 lat , ale założyliśmy Poli długie spodnie i chustę na głowę i przeszła. Muzeum jest w skarbcu banku centralnego , kilka prześwietlarek , nic nie można wnieść do środka , nawet elektronicznego zegarka. W muzeum jest Kooh-i Noor jeden z najsłynniejszych diamentów świata oraz replika pawiego tronu – czyli też jednego z najbardziej znanych tronów świata. Oryginał oczywiście w British Muzeum. Całość do zobaczenia koniecznie , szczególnie dużo szlachetnych kamieni.
Wsiadamy w metro i jedziemy na Mauzoleum Chomeiniego – znajduje się poza miastem tuż obok lotniska. Wjazd za free. Budowla jest cały czas w budowie. No cuda takiego to jeszcze nie widziałem. Wielkość , przepych , monumentalizm robią wrażenie niesamowite. Sufity w kolorowych mozaikach , konstrukcja nośna , kolumny, dywany. Jeden z fajniejszych budynków w jakich w życiu byłem. Wewnątrz luźna atmosfera , można nawet położyć się na dywanie i iść spać.
Wracamy do miasta , za długo byliśmy w Mauzoleum i na wieżę telewizyjną już czasu nie starczy. Oglądamy tylko Wieżę Pokoju – symbol miasta wybudowany na olbrzymim rondzie koło drugiego lotniska na początku lat 70 – tych. Po 20 wracamy do hotelu. Upał +43 już nie robi na nas wrażenia. Jutro wyruszamy na pobliski wulkan i przez kilka dni możemy nie dawać znaku życia. Kiepsko tu działa net , jak będzie działal lepiej to wrzuce foty