05.07.2019 Bejrut – Beszarri
Wstaliśmy przed 8 tuż po 9 byliśmy przy dworcu Dora , gdzie przypadkowy przechodzień wymachał nam autobus co już odjechał z dworca. Planowaliśmy odjechać tym o 10 , ale udało się wcześniej – to super. Jedzie się 2,5h. Zostawiamy graty w naszym guesthousie i idziemy na stopa by podjechać 11 km do wpisanego na Unesco lasu cedrowego. Po kilku minutach zatrzymał się ortodonta , co był w Polsce i zna parę słów po polsku. To miłe. Wjazd do lasu – co łaska , ale dają po 5000 TL. Las to trochę przesada , bo drzew jest z kilkaset, a teren ma ok. 500 m na 500 m. Niektóre cedry są piękne , rozłożyste z wielkim cieniem pod koroną. Do kolejnej atrakcji czyli groty Kadisza podwozi nas kierowca śmieciarki. Tu idzie się jakieś 500 m ścieżką z widokiem na niesamowitą dolinę Kadisza – też wpisaną na unesco. Grota częściowo zamknięta , bo remont. Fajna wypływa z niej podziemna rzeka , która wkrótce przechodzi w wodospad, Do Beszarri wracamy z buta 4 km starą drogą, pełną serpentyn. To zjadamy obiad i dzielimy się. Ania i Pola wracają do hotelu szykować się do jutrzejszej wyprawy, a ja dla treningu idę na spacer do doliny. Najpierw ze 2km w dół asfaltówką , do najbliższego miasta. Tu uliczkami mocno w dół do doliny. Doliną jest poprowadzony szlak długodystansowy prowadzący praktycznie przez cały Liban wzdłuż po górach oznakowany białofioletowymi paskami. Z ok. 10 świątyń co są w skałach w dolinie i są wpisane na unesco widzę 4; najczęściej są to groty , w których mieszczą się mini kościółki datowane nawet na IV w , jeden jest większy kamienny z XIVw i jeden murowany całkiem spory raczej współczesny. Do podejścia do Beszarri mam 400 m. Idę szlakiem bardzo stromym , czasami nawet wyposażonym w łańcuchy. Po 20 melduję się w hotelu. Idziemy dziś wcześnie spać. Jutro będziemy próbowali wejść na najwyższy szczyt Libanu.