11.04.2019 Warszawa – Kutaisi – Cziatura
O 6 wstaliśmy , o 6:53 odjechaliśmy autobusem 148 na lotnisko. Lotnisko odnowione i pustawe , odprawa praktycznie bez kolejki. Schodami na dół do dobrej wolnocłówki, a w niej zimne piwko po 7 zl i kolorówki po 17 zł. Nasze 3 bagaże ważą łącznie max 10 kg i są minimalnych rozmiarów. Mój największy plecak ma pojemność 22 litry i waży ok. 5 kg , Poli plecak waży max 2 kg. Na sobie mamy tylko ciepłe ciuchy , reszta bagaży mieści się w plecakach. Przechodzimy przez kontrolę przymiarową bez problemu. Odlot Airbusem A321. Po 3h latu przestawiamy czas o 2h do przodu i jesteśmy w Kutaisi. Odprawa bez słowa. Dogadujemy się z taryfiarzem za 50 lari do Zestaponi jakieś 60 km od lotniska. 1 lari to obecnie 1,5 zł. Droga to czasami nawet autostrada. W Zestaponi przechodzimy na drugą stronę ulicy i po chwili łapiemy marszrutkę do Cziatury. Tu droga jest już gorsza i te 40 km jedziemy prawie godzinę płacąc po 4 lari. W Cziaturze znajdujemy hotel za 80 lari , zostawiamy graty i idziemy zwiedzać to postindustrialne miasto. Kiedyś żyło tu 40 tysi ludzi , którzy pracowali głównie w kopalni manganu , teraz kopalnia jeszcze jakoś funkcjonuje , ale ludzi jakby mniej a i czas tu się zatrzymał z 50 lat temu. Miasto jest pięknie położone na wzgórzach po obydwu stronach rzeki. By ułatwić komunikację jakieś 60 – 70 lat temu wybudowano tu z 15 kolejek linowych , które dowożą ludzi z głównej ulicy do domów lub kopalni znajdujących się na wzgórzach. Ten cud techniki dalej działa, choć te w centrum zostały rozebrane , ale te na obrzeżach dalej funkcjonują. Jedna tuż obok naszego hotelu. Wsiadamy do wagonika i jedziemy w górę. Jest zabawa. Na górze są resztki kopalni , syf , złom i gruz. Są też fajne widoki. Wjazd i zjazd za free. Dogadujemy się z jakimś taryfiarzem na 30 lari i jedziemy na wycieczkę do Katzki takiej małej wioski znajdującej się jakieś 10 km od nas , a znanej z tego , że w IX wieku zbudowano na ostańcu skalnym monastyr. Ostaniec ma 45 m wysokości , a na górze jest ok. 150 m2 powierzchni do zabudowy. Wchodzi się na szczyt po drabinie. Na szczycie obok monastyru jest dom w którym mieszka 1 mnich. Turyści mogą popatrzeć na całość z dołu , wejść po drabinie nielzja. Snujemy się jeszcze trochę po mieście wczuwając się w jego klimat zjadamy chinkali i chaczapuri oraz popijamy piwko Karva i ok. 20 padamy.