16.10.2018 Komańcza – Przybyszów – Rymanów – Rymanów Zdrój.
Pogoda dalej się utrzymuje. Początek to bardzo ostre podejście na Wahałowski Wierch 666. Potem las się kończy i idzie się widokowymi polanami , po przejściu przez Kamień 717 docieram do Przybyszówki. Tu na skraju wsi swój malutki domek ma Piotr – bardzo ciekawa postać , o którym sporo słyszałem i z którym chciałem się spotkać. Można się tu przespać , można coś zjeść i napić się piwka. Akurat gospodarz wraz z dwójką kolegów pracuje przy budowie dachu nad tarasem , dołączam się do ekipy remontowej i przez parę godzin pracujemy. Wydaje mi się , że lepiej pomagać przy pracy przypadkowo spotkanym ludziom niż samolubnie pchać się w góry by realizować cel , który nikomu żadnego pożytku nie przyniesie , łącznie ze mną. Po robocie koledzy podwożą mnie do Rymanowa. Tu chce iść do fryzjera , ale akurat wszystkie 3 zakłady co są w tym mieście już mają zamknięte. Zjadam więc tylko obiad na rynku i zamierzam iść do Rymanowa – Zdroju , gdzie miałem mieć zaplanowany nocleg. Napotykam jednak kolejnego Piotra , miejscowego pijaczynę , który potrzebuje kogoś by z nim pogadał , bo żona go rzuciła , bo pije i nie pracuje. Gadamy więc jakieś 3 godziny. Koleżka okazuje się jednak bardzo przyzwoity , odstawia browary , dobrze gra w szachy i warcaby , umiejętnie skleca zdania , okazuje się że to prawnik… który akurat wpadł do dołka przez dobrą zmianę. Może przez naszą rozmowę gość się ogarnie i jakąś tyrę znajdzie…
Do Rymanowa – Zdroju docieram busem , znajduję nocleg w pensjonie Zacisze za 80 zł , który akurat jest remontowany , ale spać się da. Na kolację idę na sanatorium , gdzie akurat trwają fajfy. Imprezuję z pensjonariuszami i tak mija ten dzień.
Z GSB przeszedłem dziś odcinek z Komańczy do Przybyszowa , czyli jakieś 13 km.