15.10.2018 Ustrzyki Górne – Cisna – Komańcza
Wstaję wcześnie rano , bo o 8 jest busik do Cisnej. Opuszczam nocleg „ U księdza” i wyruszam wreszcie w trasę.
Śniadanie zjadam w Bacówce pod Honem. Idę szlakiem przez Wołosań, Jaworne do przełęczy Żebrak. Tu spotykam 2 turystów , co mają plecaki ważące po 25 – 30 kg , co się mnie pytają czy mam wodę , bo oni wyszli jakieś 5 h temu z samochodu , który zostawili w Komańczy i zapomnieli wody wziąć , atu nigdzie nie ma sklepu , a oni sobie robią obóz przetrwania. Mówię im , że woda będzie w Rabem jakieś 2 km stąd i radze im tam iść. Okazuje się że nie wiedzą jak tam iść , bo mapy też nie mają…. PiS będzie jeszcze długo rządził…..
Podejście na Chryszczatą od tej strony jest prostsze niż od Duszatyna , ale i tak daje w kość. Do jeziorek Duszatyńskich docieram jak pomału zaczyna się ściemniać. W Duszatynie spotykam samochód. W środku rodzina z dzieckiem w wieku ok. 7 lat. Kierowca pyta , którędy się jedzie do jeziorek…. Mówię mu że nie da się dojechać , trzeba iść z buta jakieś 200 m w górę , co wam zajmie z godzinę , więc jak dojdziecie to będzie już ciemno i nic nie zobaczycie , a po drodze zgubicie szlak. Kierowca na to , że kolega mu powiedział , że tam da się dojechać autem….. Ludu mój ludu cóżem ci uczynił ….
Pokazuje im mapę i radzę by wracali , biorą mnie na stopa i podrzucają do Komańczy.
Wieś wymarła , idę do Podkowiaty zwanej obecnie Schroniskiem PTTK im. Zatwarnickiego. Tu akurat jest meeting przedwyborczy sztabu jednego z kandydatów na wójta. Znajduje jednak nocleg za 60 zł w dwójce z łazienką i idę spać.
Z GSB przeszedłem dziś odcinek z Cisnej do Duszatyna i z Komańczy do schroniska , czyli jakieś 25 km. Bieszczady za mną , czas na Beskid Niski.