03.11.2018 Ruzova – Decin – Tiske Steny - Decinsky Sneznik – Ruzova
Pogoda się utrzymuje bez zmian. Jedziemy do Decina – takiego 50 – tysiecznego miasta , robiącego w Czeskiej Szwajcarii za centrum zamieszania. Zaczynamy od Pastyrskiej Steny - ponad 100 metrowej ścianki położonej nad Łabą w centrum miasta na której wytyczono 15 tras wspinaczkowych typu via ferrata. Trasy są o różnym stopniu trudności , ale łatwiejszych niż C nie ma , najtrudniejsza d4. Konieczny jest sprzęt , który można za 300 Kc wypożyczyć obok. Niestety okazuje się że minimalna waga wspinacza to 40 kg. Tyle Pola będzie miała za 2 lata. Obchodzimy się smakiem , może i lepiej bo trasy wyglądały na naprawdę trudne. Idziemy do zamku leżącego po drugiej stronie rzeki. Prowadzi do niego 300 metrowa droga z murem po obydwu stronach wysokim na 6 albo i 7 metrów. Robi to wrażenie. Sam zamek też jest OK. Pięknie położony na skale nad Łabą. Można zwiedzać wnętrza , ale z przewodnikiem. Tego nie lubimy. Oglądamy tylko dziedziniec , bo ogrody są zamknięte i poprzez staromiejskie uliczki z pięknie odnowionymi kamieniczkami wracamy do auta.
Jedziemy jakiś 20 km do Tiskich sten , czyli formacji skalnych przypominających Adrspach lub Błędne Skały. Chodzi się tu za darmo , bo kasa nieczynna. Trasa w kółko zajmuje dobre 2 godziny. Raz po skałach , raz między nimi. Widoki obłędne.
Do Decinskiego Sneznika 726 najwyższego szczytu Wyżyny Dieczyńskiej jedzie się 4 km , a następnie pół godziny podchodzi. Na szczycie jest kamienna wieża widokowa z 1864 wysoka na 33 metry z której podobno są piękne widoki nawet na 100 km , knajpa w wieży oraz hotel z restauracją. My widoków nie widzimy bo jest mgła.. ale wejść na wieżę warto. Bilet tańszy od piwa. Klucz do drzwi na wieżę dostaje się w knajpie.
W hotelowej knajpie zamawiamy obiad i tu dostajemy w łeb od właściciela. Od początku coś mu się nie podoba. Największy żal ma do nas , że jesteśmy Polakami , a nie Niemcami. Niestety takich faszystów w Czechach jest sporo i nie pierwszy raz przytrafiło mi się spotkanie z takim łobuzem. Kasuje nas + 10% za obsługę i po 10 Kc za toaletę. Podnosimy bunt i mówimy by oddawał kasę za to , bo nic w karcie nie ma że jest +10% za obsługę , a toalety dla gości powinny być darmowe i jak nie odda to dzwonimy po policję. To skutkuje – kasa do nas wraca. Fernet kosztuje tu 45 Kc. Zamawiam za otrzymaną kasę. Piję za jego zdrowie i wielkopańskim gestem rzucam mu 5 Kc napiwku na blat. Minę miał jak Wassermanna po ripostach Tuska. Chamów kultury ciężko jest uczyć , ale trza to robić.
Ściemnia się już. Chcemy poimprezować z naszej knajpie. Ale jest zamknięta. Zamknięte są również prawie wszystkie knajpy w pobliskim Janovie. Podobno jakaś stypa. Czynny jest tylko jeden lokal. A to Ok.