18.08.2018 Chimanimani – Mount Binga - Chimanimani
W trakcie nocnej gaduły z Anią uzgadniamy , że jutro nastąpi podział grupy. Genek idzie na szczyt , a Ania i Pola idą do schroniska w połowie drogi i tam czekają na dalszy bieg wydarzeń.
Ja wstaję o 6:15 i o 6:30 wychodzę w góry. Do schroniska docieram o 8:10 , o 8:30 idę dalej i o 12:20 jestem na szczycie. Do 13 odpoczywam i o 13 zaczynam zejście. O 16 jestem w schronisku. Tu spotykam się z Ania i Pola zjadam obiad i razem schodzimy do bazy. O 18:30 jesteśmy w bazie.
Ania i Pola wychodzą o 10:20 , o 13 są w schronisku , tu sobie lajtują oglądając piekno gór Binga , o 16 spotykają się ze mną i dalej już razem.
Góry są bardzo wymagające. Dobrze zrobiliśmjy że się rozdzielilismy bo Pola by nie weszła. Jest do przejscia w sumie 20 km i jakieś 1600 m przewyższenia. Szlak niby jest , ale tak od połowy drogi kiepko oznaczony i łatwo go zgubić , co też uczyniłem.
Generalnie trasę można podzielić na 4 etapy:
• Ostre podejscie po skałkach z użyciem rąk , podciaganiem się , przeciskaniem itp. atrakacjami przez pierwszą godzinę / półtorej godziny od startu. Idzie się 1,2 km po płaskim i 0,5 km w górę , więc stromo jest. Szlak jest tu dobrze oznakowany żółtymi strzałkami
• Zejście do schroniska. Odcinek bardzo łatwy. Idzie się jakieś 0,5h / 1h i pokonuje ok. 1,8 km po płaskim i ze 200 m w dół. Schronisko jest bez hosta. Jest bardzo klimatyczne z pięknymi widokami. Przypominają się tu te najpiekniejsze chaty w Bieszczadach: Obnoga , Dydiówka i Beniowa. Już niestey nieistniejące , a szkoda…. Chata jest murowana , ma kominek , ze trzy pokoje , w których są prycze z materacami. Blisko jest woda. Prądu oczywiście nie ma. Zmiieści się tu spoko ze 40 osób, bo akurat tyle jest jak się pojawiam. W tej liczbie jest ze 30 dzieci z Zimbabwe i 10 Niemców , co tu są z tydzień i łoją okoliczne skałki , bo tras do wspinaczki jest tu sporo.
• Podejście do wrót. Jakieś 3 km. Najpierw w dół do strumyka , potem w górę po kamieniach. Tu jest jedna scieżka i pomylić drogi nie sposób. Od czasu do czasu pojawiają się kopczyki z kamyków. Wrota są na jakieś 1800 m npm.
• Przy wrotach jest rozstaj dróg. Własciwa sćieżka idzie w lewo. Niewłaściwa prosto. Ja tej właściwej nie zauważyłem, szedłem na GPS i ten mi pokazywał by iść prosto. Stąd na szczyt jest ze 600 m w górę i jakieś 4 km po prostym. Ja szedłem na rympał , często mocno się wspinajac , ze 2 razy gubiąc drogę , bo docierałem do takich scianek , których nie byłem w stanie pokonać i musiałem zawracać. Ale w końcu dotarłem. Zdobyłem najwyższy szczyt Mozambiku Mount Binga 2436 leżący na granicy z Zimbabwe. Na szczycie jest tylko kawałek pokruszonego słupka betonowego i jakaś metalowa rura. Widoki takie sobie , bo akurat zbierały się chmury i Oceanu Indyjskiego nie widziałem , a podobno można go stad zobaczyć a jest tam ok. 100 km. Pełno za to tu popalonych traw , więc nogi miałem czarne , ręce zresztą też , spodnie mi się podarły od skał. Ale radość jest!!! Z powrotem zszedłem po szlaku , bo udało mi się go znaleźć i nie zgubić aż do wrót.
Po powrocie gospodarz przyrządza nam gorącą wodę i spędzam jakieś pół godziny w wannie , myjąc się z pozostałości gór. Idziemy spać po 21. Jutro będziemy się przedostawali w okolice Masvingo.