17.08.1018 Vumba – Chimanimani
Rano okazuje się , że chata jednak ma gospodarza. Przychodzą 2 panie i mówią , że szykują chatę na przyjazd grupy młodzieży na weekend. Ale protensji do nas nie mają , bo dom jest otwarty. Nocleg kosztował 30 dolarów. Na śniadanie jedziemy do leżącego nieopodal wypasionego resortu o nazwie Leopard Rock znanego z tego że spała tu w latach 50-tych angielska królowa. Resort faktycznie ma styl. Zjadamy pyszne śniadanie , trochę podziwiamy klimat lokalnych górek i jedziemy dalej w stronę Chimanimani. Dojeżdżamy na 15. Przez 2 godziny jemy obiad , robimy zakupy w słabo zaopatrzonych sklepach , w jednym kupujemy jajak , w innym zupki , w innym konserwy , załatwiamy pozwolenie na pobyt i 2 noclegi na polu namiotowym w Parku Narodowym Chimanimani – cena 60 dolarów za 2 noce i na 18 dojeżdżamy na miejsce. Ostatnie 5 km znowu strome i trudne , dobrze że mamy takie auto , bo osobówką byłoby trudno , ale dałoby się. Na polu jest obsługa , jest woda , nie ma prądu , rozpalają nam ognisko , coś tam sobie gotujemy , rozbijamy namioty i idziemy spać. Jutro będziemy próbowali wejść na najwyższy szczyt Mozambiku , który jest szczytem granicznym z Zimbabwe i przy okazji drugim co do wysokości szczytem tego kraju