11.08.2018 Johannesburg
Zimny pokój ma taki plus , że śpi się znakomicie i Pola się nie wykopuje. Przed 10 wyjeżdżamy na lotnisko oddać Polo. Spisało się rewelacyjnie. Ania przejechała 4800 km , spalając 301 litrów za 4178 randów , czyli spalanie wyszło 6,3l/100 km a średnia cena litra 13,88 rand , czyli ok. 3,9 zł. Przy oddawaniu problemów nie ma.
Do miasta jest ok. 30 km. Odległość te pokonujemy w około półtorej godziny dwoma busikami. Płaci się po 17 rand od osoby , czyli wyszło za przejazd za nasza trójkę 100 rand. Taksówkarz co czekał na lotnisku chciał 500.
Miasto jest wyludnione i mimo że mieszka w nim z 10 mln ludzi , to dzis kompletnie ich nie widać. Zaczynamy od kupienia biletu na dworcu autobusowo-kolejowym na busa Intercape na jutro na 14. Bus jedzie 17 godzin i kosztuje 750 rand od osoby. Jedziemy nim do….
Lubimy oglądać duże miasta z góry , a w Joburgu jest taki wieżowiec z 1972r. o nazwie Carlton co ma taras widokowy na 50 piętrze. Wjazd kosztuje 30 rand od osoby. To najtańsza wieża widokowa na jakiej byliśmy. Windą jedzie się samemu , bez obsługi. Widoki na cztery strony miasta , nawet ciekawe, choć budynek sprawia wrażenie zapuszczonego. Podobnie zresztą jak całe miasto. Syf , papiery , pełno żuli , ale nikt nas nie zaczepia i czujmey się bezpiecznie jak spacerujemy po mieście. Za wiele ciekawego w nim nie ma. Plac Gandhiego , który w tym miescie żył z 10 lat na początku XXw, kilka stuletnich budynków typu poczta , czy muzeum , jest browar SAB , który można oglądać za 120 rand 1,5h wycieczka i w którym można degustować produkty za 51 rand 2 wybrane piwa z 10 produkowanych. My wybieramy tę opcję drugą. Obok browaru jest taki zakątek kulturalny: muzea, wystawy , galerie, klimaty jazzowe , ale dziś wszystko pozamykane , bo długi weekend w pełni. Kaczymy jeszcze tu i ówdzie , jak zaczyna robić się ciemno , to bierzemy taxi i wracamy do hotelu. Tu zjadamy pyszną obiadokolację i już po 20 idziemy spać. Rezerwujemy jeszcze nocleg na 2 najbliższe dni Jutro przepakowujemy się z rana w plecaki i idziemy na dworzec by wsiąść w autobus. Kończymy trzeci etap naszej podróży nazwany Joburg i okolice. Podsumowanie tego etapu niebawem.