03.08.2018 Lobamba – Bulembu
O dziwo spało się bardzo smacznie , może to dlatego , że spaliśmy w chmurach. Wstajemy rano , patrzymy , a tu nic nie widać , niesamowita mgła. Suazi słynie z mgieł , ale głównie w styczniu i lutym , w sierpniu zdarza się to rzadko. Akurat się trafiło. Jest zimno i wilgotno i tak będzie cały dzień , widoczność na drodze tak do max 20 m , jedzie się max 30 km/h na drodze z ograniczeniem do 80. Część aut jedzie nawet na awariach. Takiej mgły na drodze jeszcze nie widziałem. Przejechanie 120 km zajęło nam cały dzień , co prawda z kilkoma przerwami ale jednak średnia poniżej 30km/h na pewno. Ostatnią godzinę jechaliśmy 20 km szutrówką i rzadko kiedy udało się dwójkę wrzucić.
Pierwszy przystanek to Lobamba , gdzie jest muzeum narodowe , mauzoleum poprzedniego króla Sobhuzy II / wjazd pojedynczo po 80 rand , combo 120 rand od os /. Odpuszczamy bo nic ciekawego tam środku nie ma i trochę drogo. Poza tym są tu inne ważne obiekty jak: parlament , biblioteka narodowa , stadion narodowy , ambasada USA , główny kościół w kraju oraz wioska ludowa typu skansen.
Kolejny przystanek to stolica kraju , czyli Mbabane. To drugie co do wielkości miasto w kraju , jest tu takie małe centrum z kilkoma wysokomi budynkami , supermarketami itp. W jednym z nich idziem do fryzjera. Ja maszynką za 70 rand , Pola ma zaplecione warkoczyki za 200 rand. 4 panie plotły Poli warkocze prawie godzinę. Efekt na zdjęciach. Mi się podoba.
Kolejny przystanek to Sibebe , czyli największa atrakcja kraju , taka ponad trzystumetrowa granitowa kopuła , największa na świecie. Można na nią wejść po drodze oglądając ze 3 jaskinie, trzeba jednak wziąć przewodnika. Trasa zajmuje około 3 godziny. Niestety dziś jest taka mgła , że musimy sobie to odpuścić
Następny przystanek to backpackers Sobantu. Bardzo klimatyczny w stylu suazyjskim. Nocleg 510 rand , piwo 15. Nawet byśmy skorzystali , ale niestety nie można płacić kartą , a gotówki tyle nie mamy. Musimy jechać dalej.
Ostatni przystanek to Bulembu leżące przy granicy z RPA. Tu trafia się wypasiona lodga z prywatnym basenem – jeden z fajniejszych noclegów na wyjeździe. Ile kosztuje nie wiadomo , bo zapłacimy rano , jak pojawi się szef.
Dziś wiele nie widzieliśmy poza mgłą.. Jutro wracamy do RPA.