30.07.2018 Durban
Rano okazuje się że nie mamy śniadania , nie mieliśmy również AC , TV i Wi-Fi mimo że w bookingu było że jest. No może i jest ale w bookingu , w realu nie ma i co mi Pan zrobi?? Robimy aferę i jednak śniadanie dostaniemy , ale tylko dziś , jutro już nie.
Idziemy jakieś 4 km z buta do aquarium – największego w Afryce i jednego z najfajnieszych na świecie. Miasto musi być widać niebezpieczne , bo zatrzymuje się tajny wóz policyjny , wychodzi niego po cywilnemu policjant i mówi byśmy nie szli dalej z buta , tylko podjechali jego autem. No dobra. Robim to. Aquarium jest obok aquaparku i stanowi jeden kompleks. Dziś jest poza sezonem więc aquapark nie dymi w pn i we wt. Jest tylko aquarium. Wjazd tak 190 rand dorosły , 140 child. Spędzamy tu ze 3h i naprawdę warto. Pod względem designu nr 1 , bo jest to zaaranżowany parowiec z lat 40-tych, chodzi się po jego wnętrzu i jest wrażenie jak by się było w zatopionym wraku na dnie oceanu. Wkoło ryby , jakieś stylowe kabiny , kajuty , liny , maszynownie itp. Są 3 pokazy: delfiny , foki i karmienie ryb. Jest też knajpa w stylu mesa , są inne atrakcje. Generalnie OK. Obok jest plaża z molo i superwidokami na okoliczne wieżowce. Chwila luksusu w knajpie na molo , ceny piwo tak 40 , drink tak 50. Woda zimna ledwo zanurzam nogi do kolan , ale są odważni co się kąpią. Temp powietrza /wody = 21/16.
Potem walk po mieście. Trochę strach , bo białych brak , co chwila ktoś staje obok nas i mówi byśmy dalej nie szli , bo…. Zahaczamy o centrum z wieżą zegarową przy dawnej poczcie , ratuszem i pomnikiem pamięci żołnierzy z wojen burskiej I i II. Jeszcze zakupy z supermarkecie , wizyta z kultowym pubie , gdzie strach wejść dalej niż 2 m od bramki , bo patrzą się na mnie wszyscy lokalni kiperzy. Biali tu widać nie wchodzą. Klimat typowy , lubię takie, wypijam piwko i wypadam. O 18:30 jesteśmy w hotelu. Jutro w stronę St. Lucia i wpisanego na Unesco Wetland PN.