28.07.2018 Sani Pass – Clarens
Rano nawet specjalnie nic nas nie bolało. Szczyt jest technicznie bardzo prosty , natomiast jest bardzo długi 16 km w jedną stronę i dość monotonny mimo dość rozległych widoków.Można skrócić drogę i wystartować z przełęczy na drodze do Sani Pass. Stamtąd jest ok. 11 km i jest gdzie zostawić samochód. Ale tam nie ma konia i przewodnika oraz psa , a bez tego Pola raczej by nie weszła. Myślimy o zjeździe w dół najbardziej znaną drogą w Afryce czyli SaniPass. To ok. 20 km zjazdu 1500 m w dół z serpentynami , ekspozycjami i nachyleniem do 30% , oczywiście nawierzchnia szutrowa z licznymi kamieniami , przejazdami przez strumyki i zlodowaceniami. Droga jest dostępna tylko dla pojazdów 4x4. Pod górę VW Polo na pewno bysmy nie wjechali, ale w dół można pomysleć. Idziemy jakieś 1,5km w dół patrząc jak mozolnie podjeżdżają auta pod górę. Droga jest naprawdę trudna. Analizujemy za i przeciw. Za to oczywiście fan i ze 300 km krócej , przeciw to ryzyko rozwalenia auta , mandatu na posterunku granicznym RPA 8 km dalej lub jeszcze czego gorszego. Mamy w głowie Smoleńsk i pilotów zmuszonych do lądowania przez uzurpatora , który posłał brata / a przy okazji ich / na śmierć by przejąć po nim władze.Nas nikt nie zmusza , my władzy żadnej nie chcemy. Odpuszczamy. Do Durbanu przyjedziemy dzień później. Wracamy do Butha Botha i przejściem granicznym koło tego miasta dostajemy się znów do RPA granica prosta nikt nic nie chce. Lesotho i RPA wbijają tylko pieczątki i jesteśmy znów w RPA. Tu zjadamy w pubie pyszny obiad i odojeżdżamy już po zmroku do Clarens takiego urokliwego miasteczka artystów. Znajdujemy z ulicy wypasiony nocleg za 700 rand i padamy o 22. Jutro zwiedzamy to miasteczko i przez GoldenGate jedziemy do Durbanu.