21.07.2018 Rustenburg – PN Pilansburg – Sun City – Gaborone
Wstaliśmy o 6:30 i wyjechaliśmy o 8 , by po 9 dotrzeć do PN Pilansburg. To taka Etosha w miniaturce. Jakieś 500 km2 powierzchni i trzy bramy wjazdowe. Do przejechania ze 200 km dróg , na których można spotkać zwierzęta zarówno przy drodze jak i przy zbiornikach wodnych , gdzie utworzone bardzo zmyślne budki do poglądania zwierząt. Nie ma miejsc do spania na terenie parku. Należy spać albo przy barmach w lodgach lub na vcampingach , albo gdzieś nieopodal np. tak jak my w Rustenburgu. Bilety za naszą trójkę i samochód kosztowały 320 rand i były to dobrze wydane pieniądze , bo zwierzaków zobaczylismy sporo , w tym czarnego nosorożca i bawoła , czyli do wielkiej piątki brakuje nam jeszcze lamparta. Poza tym hipopotamy , krokodyle , hieny , antylopy , zebry , zyrafy itp. Przejechaliśmy ze 150 km w 6h. Potem szybki obiad w postaci zakupów w Sparze i pędzimy do znajdującego się tuż obok Sun City , czyli odpowiedzi RPA na Las Vegas. To wielkie centrum rozrywki z 5 luksusowymi hotelami , kasynem , aquaparkiem , centrem sportów ekstremalnych , zooparkiem , jeziorkiem itp. atrakcjami. W tej chwili część wodna praktycznie nie funkcjonuje , bo zimno. Wjazd na teren 215 rand od naszej trójki. Udaje nam się boczkiem boczkiem dostać przez krzaki do najdroższego z hoteli czyli Lost City znanaego m.in. z wyborów Miss Świata. No wypas kompletny, z tym że blask już trochę wyblakł. Obiekt ma prawie 40 lat. Po ok. 2h zwiedzania opuszczamy teren i jedziemy w stronę granicy z Botswaną. Mamy do przejechania 200 km, najpiew bocznymi drogami asfaltowo-szutrowymi , potem już drogą podstawową oznaczoną jako R. Dajemy radę i na granicy meldujemy się tuż przed 22. Nie ma wiz , więc odprawa prosta. Po stronie RPA nikt nic nie chce , wbija pieczęć i już można jechać dalej. Po stronie Botswany obowiązuje system karteczkowy. Trzeba uzbierać 3 pieczątki. Pierwszą dostaje się od pogranicznika za wypełnienie karteczki zawierającej dane osobowe , drugą od celnika za pokazanie dokumentów samochodu , w tym oczywiście pozwolenia od wypożyczalni na wjazd do Botswany , a trzecią za wniesienie opłaty za korzystanie z lokalnych dróg w wysokości 153 pul. 1 pula to ok. 0,38 zł. W Botswanie podobno można płacić randami , ale my tego nie próbowaliśmy. Opłatę wnieśliśmy revolutem , a potem podebralismy kasę z bankomatu. Po zebraniu pieczątek kartkę oddaje się policjantowi na wyjeździei już jest się w Botswanie. Całość zajęła nam ok. 30 min. Do Gaborone – stolicy Botswany jest ok. 20 km. Na bookingu są tylko jakieś drożyzny , więc wybieramy nocleg z ulicy i pada na przyjezny guesthouse Rotheboth znajdujący się w centrum miasta i kosztujący 450 pul za noc w pokoju z łazienką i jednym niezadużym łóżkiem. W noclegu jesteśmy o 23. Pijemy jeszcze po łyku 4cousins i padamy. Jutro też tu.