02.07.2018 Swakopmund – Spitzkoppe
Po zarobieniu zakupów , w tym gazu nakręcanego , o który jest tu trudno , bo przeważają nabijane pojechaliśmy jakieś 120 km na N do kolonii fok znajdującej się na Cape Cross , miejscu , w którym lądował kolejny Portugalczyk pod koniec XVw. Upamiętnia to krzyż a nawet dwa , skąd nazwa przylądka. Teraz królują na nim foki , których jest tu podobno 200 tysięcy. Wjazd oczywiście po 80 NS bo to park typu A. Smród straszny , jak w oborze , widoki trochę jednak przygnębiające. Obok jest solne jezioro , gdzie odzyskuje się sól z morskiej wody. Droga jest tu dobra , jakieś 60 km dalej zaczyna się Wybrzeże Szkieletowe , ale my zawracamy jakieś 60 km i skręcamy w głąb lądu , gdzie drogą typu D dojeżdżamy do Spitzkoppe , czyli najpiękniejszego szczytu Namibii. Jest tu pole namiotowe obsługiwane przez lokalną społeczność z miejscami tuż pod skałkami. Nie ma wody , ani prądu przy miejscach do spania , ale jest ruszt na grilla i niesamowity nastrój. Nocleg kosztuje tu 440 NS za naszą trójkę. Znajdujemy miejsce tuż obok formacji skalnej nazwanej skalny most. Dłuugo podziwiamy gwiazdy , smakujemy winko 4 cousins tym razem red zdecydowanie najlepsze i padamy.