02.06.2018 Carcassonne – Tuluza
Spało się dobrze , nikt od nas nic nie chce. Nie pada i nawet ciepło , bo tak +20. Podjeżdżamy do miasta , zostawiamy Aygo w podziemnym garażu i idziemy zwiedzać wpisane na Unesco to średniowieczne miasteczko.
Carcassonne liczy 46 tys. ludzi i składa się z dwóch części: starego i nowego miasta.
Stare Miasto choć liczy ponad 4500 lat , w rzeczywistości nie jest stare , bo zostało odbudowane i podniesione z ruin w XIXw. Wygląda jednak niesamowicie , bo jest otoczone wysokim podwójnym murem z basztami , bramami i barbakanami. Nie jest jednak tak duże jak mi się wydawało i całość da się obejść spoko w 3 h , łącznie z wizytą w zamku i spacerem po murach. Wejście do zamku i na mury kosztuje 9 euro dorosły , 0 euro dziecko. Zamek fajny i widokowy. Ciekawy jest jeszcze kościół Saint Michel i klika stylowych kamienic.
Nowe miasto leży po drugiej stronie rzeki i składa się z zabudowy opartej na kilkunastu krzyżujących się pod kątem prostym uliczek i rynkiem pośrodku i jedną z ulic zamieniona w deptak. Takie przyjemne miejsce , choć jednak trochę rozczarowuje , choć oczywiście na wpis na Unesco zasługuje.
Wsiadamy w Aygo i jedziemy do Blagnac pod Tuluzą , gdzie czeka na nas nocleg w hotelu Ibis za 44 euro w miniaturowym pokoiku z aneksem łazienkowym. Przepakowujemy się na samolot i idziemy wcześnie spać.